POSEŁ NA SEJM RP - OKRĘG 22

MENU

Zgromadzenie Narodowe z okazji 23. rocznicy przystąpienia Polski do NATO

Prezydent RP Andrzej Duda, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg wystąpili przed posłami i senatorami zebranymi na uroczystym zgromadzeniu z okazji 23. rocznicy członkostwa Polski w NATO. Przeprowadzone w piątek, 11 marca obrady zakończyły się odczytaniem podjętych przez Sejm i Senat jednobrzmiących uchwał rocznicowych. Głównym tematem wystąpień polityków była rosyjska agresja na Ukrainę.

Orędzie Prezydenta przed Zgromadzeniem Narodowym

Zgromadzenie Narodowe odbywa się zawsze w wyjątkowych dla Polski chwilach. Tak jest też dzisiaj w przededniu niezwykle ważnej rocznicy, rocznicy przystąpienia przez Polskę, Czechy i Węgry do Sojuszu Północnoatlantyckiego. 12 marca 1999 roku ostatecznie zakończył się pojałtański porządek świata i wywołany przez niego podział na strefy wpływów. Wstępując do NATO, w pełni dołączyliśmy do zachodniej wspólnoty. Zawsze byliśmy w niej kulturowo. Dołączyliśmy także politycznie i militarnie. To wielkie wydarzenie dla Polski, Europy i dla świata.
Dziś, niestety, nie jest to chwila na radosne świętowanie. Spotykamy się w dramatycznym czasie. W chwili największego kryzysu światowego bezpieczeństwa od zakończenia II wojny światowej. Niczym niesprowokowany atak Rosji na niepodległą Ukrainę zaszokował świat. Od ponad dwóch tygodni armia i naród ukraiński stawiają bohaterski opór najeźdźcom.
Nasi sąsiedzi dają całemu światu przykład, czym jest prawdziwa odwaga i umiłowanie naszych wspólnych wartości: wolności, suwerenności i demokracji. Płacą za to najwyższą możliwą cenę – ukraińskie miasta są bombardowane, atakowane i niszczone są domy mieszkalne, bloki, szkoły i szpitale, giną ludzie. Giną cywile. Ogrom nieszczęścia.  Ataki ze strony rosyjskich najeźdźców mają znamiona ludobójstwa – bo tak jest wtedy, kiedy z premedytacją strzela się w osiedla, gdzie nie ma żadnych wojskowych instalacji, po to, żeby zabijać ludzi, zwykłych cywilów, którzy nie walczą. Musimy zrobić wszystko, żeby sprawcy, zbrodniarze wojenni, odpowiedzieli za to przed międzynarodowymi trybunałami. To jest dzisiaj kwestia być albo nie być i godności lub wstydu wspólnoty międzynarodowej.
Władimir Putin, wywołując tę okrutną wojnę, odwołał się wprost do dziedzictwa Związku Sowieckiego. Do tego „Imperium zła”, jak kiedyś nazwał je amerykański prezydent i wielki przyjaciel Polski Ronald Reagan. To, co Rosja robi w Ukrainie, pokazuje, że wciąż jest to „Imperium zła”, że ono nigdy nie odeszło do historii i dzisiaj kolejny raz pokazuje swoje najgorsze oblicze!
Warto w tym miejscu przypomnieć znamienne słowa prof. Zbigniewa Brzezińskiego: „Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium, ale z Ukrainą podporządkowaną i obezwładnioną automatycznie staje się imperium. Rosja może być albo imperium, albo demokracją, ale nie może być jednym i drugim.” Widzimy dzisiaj jasno i wyraźnie, co wybrała Rosja, i widzimy jasno i wyraźnie, co wybrała i czego broni Ukraina. Broni wolności, broni demokracji, broni uczciwego świata.
Nikt lepiej nie zrozumie bólu i cierpienia narodu ukraińskiego od nas, Polaków, tak ciężko doświadczanych w trakcie naszej historii. Zwłaszcza tej w XX wieku. My również wielokrotnie biliśmy się za „wolność naszą i waszą”, polscy żołnierze walczyli na wszystkich frontach drugiej wojny światowej – od Narviku po Tobruk, od Bitwy o Anglię po Monte Cassino i Berlin. Pamiętamy bohaterstwo Armii Krajowej i Powstańców Warszawskich. Mamy przed oczami ruiny zrównanej z ziemią przez nazistowskie Niemcy polskiej stolicy, Warszawy.
Dlatego właśnie stąd, z Polski, z Warszawy, nieustająco płynie do całego wolnego świata apel: Nie możemy dopuścić, by Rosja podbiła wolną, niepodległą i demokratyczną Ukrainę. Musimy zwiększyć wysiłki i wsparcie dla walczącego narodu ukraińskiego. Niech Kijów i inne ukraińskie miasta nie podzielą losu zburzonej Warszawy. Zatrzymajmy to zło! To jest wezwanie dla całego wolnego świata.
Szanowni Państwo,
Drodzy Rodacy!
Pomimo długiej bohaterskiej walki na wszystkich frontach drugiej wojny światowej Polska w wyniku jałtańskich ustaleń znalazła się w sowieckiej strefie wpływów. Wbrew naszej woli zostaliśmy oddzieleni od wolnego świata żelazną kurtyną. Pokolenie naszych dziadków, naszych rodziców, a także wielu tutaj obecnych marzyło o tym, żeby zmienić bieg historii. Pokojowa rewolucja Solidarności, odzyskanie przez nasz kraj suwerenności po 1989 roku, wreszcie rozpad Związku Sowieckiego sprawiły, że stało się to możliwe. Dopełnieniem tej historii były zakończone sukcesem starania o dołączenie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Spełniło się nasze marzenie. Spełniło się marzenie pokoleń.
Kiedy na początku lat 90. XX wieku, dokładnie w 1991 i 1992 roku premier Jan Olszewski, dokładnie z tego miejsca, jako pierwszy zapowiedział starania Polski o wejście do NATO, wielu uważało to za wyzwanie nie do zrealizowania. Przecież wówczas w naszym kraju stacjonowały jeszcze wojska sowieckie. W tamtym czasie nie brakowało w Polsce gorących sporów dotyczących rozliczenia przeszłości, a także oceny trudnej często teraźniejszości. A jednak dzięki wspólnemu wysiłkowi całej klasy politycznej wejście Polski do NATO udało się wyłączyć z politycznego sporu i to wielkie dzieło skutecznie przeprowadzić. Symbolem niech będzie fakt, że rozmowy o naszym uczestnictwie w Sojuszu zaczynał prezydent Lech Wałęsa, a kończył jego rywal z wyborów, prezydent Aleksander Kwaśniewski.
To także olbrzymi wysiłek wszystkich kolejnych polskich rządów, od prawicy po lewicę, ogromny wkład polskiej dyplomacji oraz polskiego wojska. Za tę jedność w dążeniu do tego wielkiego celu chciałem wszystkim, którzy się do tego przyczynili, z całego serca podziękować. Wasze postępowanie jest dla nas wzorem.

14_PAD_Zgromadzenie_Narodowe_20220311_JS__8978.jpg [192.14 KB]

Kiedy 12 marca 1999 roku w amerykańskim Independence polski minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek przekazywał akt przystąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego, wszyscy mogliśmy mieć poczucie wielkiej satysfakcji. Wcześniej, 11 lutego, Sejm przyjął ustawę ratyfikacyjną. Tydzień później podpisał ją prezydent Aleksander Kwaśniewski, 23 lutego premier Jerzy Buzek kontrasygnował akt ratyfikacyjny Traktatu Północnoatlantyckiego. To był dziejowy moment, niezwykła chwila w historii naszej ojczyzny.
Pamiętajmy jednak, że idea przyjęcia Polski i innych państw byłego bloku wschodniego do NATO nie spotkała się od razu z powszechnym poparciem na Zachodzie. Dlatego kluczowe było tutaj silne wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych Ameryki. I to również niezależnie od politycznych barw. Zaczynaliśmy rozmowy z administracją republikańską prezydenta Georga Busha Seniora, a cały proces wejścia do NATO dokonał się za czasów demokratycznej administracji prezydenta Billa Clintona, który tu, w Warszawie, na placu Zamkowym mówił: „Dzisiaj Polska przystępuje do NATO. Polska zajmuje swoje miejsce we wspólnocie demokracji. Już nigdy o waszym losie nie będą decydować inni. Już nigdy prawo do wolności nie zostanie wam odmówione. Polska powraca do domu!”.
Tak mówił wtedy prezydent Bill Clinton i tak właśnie się stało. Tak, powróciliśmy do domu. Bo suwerenna i niepodległa Polska jest i zawsze będzie domem wolności i demokracji. I my tego domu będziemy wszystkimi siłami bronić!
W tamtym czasie mogliśmy liczyć na wsparcie wielu wypróbowanych przyjaciół Polski, w tym obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Przypomnę, że jeszcze w latach 90. Joe Biden, wówczas Senator – wpływowy członek Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, był jednym z liderów poparcia dla wejścia Polski do NATO w amerykańskim kongresie. Wejście Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego określił jako „zmazanie historycznej niesprawiedliwości wyrządzonej Polsce przez Józefa Stalina”. Panie Prezydencie, Polska Panu dziękuje!
Trzeba jednak mocno zaznaczyć w tym miejscu, że z tą „wyrządzoną nam przez Stalina”, jak powiedział Joe Biden, i jak doskonale wiemy, historyczną, dziejową niesprawiedliwością Polacy nigdy się nie pogodzili. Także w czasach dominacji sowieckiej nad naszymi ziemiami. Wielu było zmuszonych do dramatycznych wyborów, musieli wykazać się heroizmem. Symbolem tego był wielki polski patriota, pierwszy tak naprawdę polski oficer w NATO, pułkownik Ryszard Kukliński, dziś, pośmiertnie, od 2016 roku generał brygady. Spotkał mnie ten zaszczyt, że mogłem panu pułkownikowi ten stopień generała brygady pośmiertnie nadać. Ale chcę dzisiaj w tym miejscu podziękować za inicjatywę w tej sprawie ówczesnemu ministrowi obrony narodowej panu Antoniemu Macierewiczowi. Dziękuję, Panie Ministrze. To kwestia honoru Polski.
Zasługi pana pułkownika generała Ryszarda Kuklińskiego dla wejścia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego nigdy nie zostaną zapomniane. Podobnie jak zasługi wielu Polaków, których los rzucił poza granice naszej ojczyzny, a którzy niezwykle przysłużyli się sprawie akcesji Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tak jak były dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa, legendarny kurier z Warszawy Jan Nowak–Jeziorański, który jako przedstawiciel Kongresu Polonii Amerykańskiej intensywnie zabiegał w Białym Domu i w kongresie o wsparcie dla naszego członkostwa. Czy wspomniany już przeze mnie wybitny strateg prof. Zbigniew Brzeziński, doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jimmy’ego Cartera. Jan Nowak–Jeziorański i Zbigniew Brzeziński byli najlepszymi ambasadorami naszych spraw w Stanach Zjednoczonych. Tak jak i cała Polonia, przede wszystkim ta amerykańska, której zasługi w tym dziele – dziele polskiej wolności – są nie do przecenienia.
Jakże symboliczny jest fakt, że dzisiaj w momencie znów poważnego zagrożenia bezpieczeństwa, nie tylko Europy, ale i świata, ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce jest właśnie syn pana profesora – Mark Brzeziński. Panie Ambasadorze, dziękujemy za obecność!
Szanowni Państwo,
Drodzy Rodacy!
Polska jest bezpieczna. Wstępując do NATO, staliśmy się częścią największego sojuszu obronnego w historii świata. Sojuszu, który opiera się na obronie wspólnych wartości i od ponad 70 lat zapewnia bezpieczeństwo swoim członkom, zapewnia je w sposób niezachwiany. W myśl zasady wynikającej wprost z artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego – „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
I jako Polska jesteśmy zawsze gotowi wypełniać swoje zobowiązania. Wielokrotnie udowadnialiśmy, że można na nas liczyć. Walcząc ramię w ramię z armią amerykańską i pozostałymi armiami sojuszu, czy to w Iraku, czy w Afganistanie. Członkostwo Polski w NATO jest symbolem naszej narodowej jedności. Poparcie dla członkostwa w polskim społeczeństwie jest dziś jednym z najwyższych w całym Sojuszu Północnoatlantyckim.
Bezpieczeństwo zapewnia się siłą sojuszy, ale przede wszystkim siłą własnej armii. Dlatego od lat modernizujemy i rozwijajmy polskie wojsko. Wzmacniamy zdolności obronne i umacniamy naszą armię. Odbudowujemy ją.
Obecna sytuacja wymaga jednak od nas wszystkich zwiększonych wysiłków. Dlatego w Parlamencie trwają właśnie prace nad ustawą o obronie ojczyzny, która zakłada rozbudowę, a także istotne zwiększenie wydatków na rozwój i modernizację polskiej armii do 3 proc. PKB już w przyszłym roku. To dla naszego państwa i naszego społeczeństwa to sprawa absolutnie priorytetowa. Widać to dzisiaj jak na dłoni.
Dziękuję posłom i senatorom ze wszystkich stron sceny politycznej za deklaracje i poparcie ustawy o obronie ojczyzny. Mam nadzieję, że sprawy związane z bezpieczeństwem Polski i rozwojem naszych sił zbrojnych będą właśnie tymi, wokół których uda się zbudować ponadpartyjne porozumienie, wyłączyć je z politycznego sporu, tak jak członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim przed 20 laty, kiedy Polska starała się o przyjęcie do NATO.
Polska armia musi być nie tylko liczniejsza, ale też doskonale uzbrojona i wyposażona. Tak, aby polski żołnierz mógł służyć efektywnie i bezpiecznie. Rozmawiałem o tym ostatnio z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem, a także wczoraj w trakcie wizyty w Warszawie z panią wiceprezydent USA Kamalą Harris.
Współpraca ze Stanami Zjednoczonymi nigdy nie była tak dobra jak jest dzisiaj. Sukces szczytu NATO w 2016 roku w Warszawie sprawił, że wschodnia flanka sojuszu została istotnie wzmocniona, a w Polsce na stałe pojawili się amerykańscy żołnierze.
Polska jest dzisiaj w NATO, a wojska NATO obecne są w naszej ojczyźnie! To jest niezwykle ważna, dziejowa dla nas zmiana. To oczywisty znak tego, że nie jesteśmy już sowiecką strefą wpływów i, wierzę w to głęboko, nigdy nie będziemy.
Strategiczne relacje polsko–amerykańskie rozwijają się niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu. Decyzję o obecności wojsk amerykańskich w Polsce podjął prezydent Barack Obama i jego administracja, za prezydentury Donalda Trumpa istotnie zwiększyła się liczebność wojsk amerykańskich, a dzisiaj ten proces jest kontynuowany przez prezydenta Joe Bidena i jego współpracowników. To niezwykle ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa naszego kraju i całego regionu.
Aby jeszcze wzmocnić współpracę w Europie Środkowo–Wschodniej, powołaliśmy do życia w zakresie bezpieczeństwa Bukaresztańską Dziewiątkę – to dziewięciu członków NATO z Europy Środkowej, wśród których razem pracujemy, przygotowując się do kolejnych szczytów NATO. Stworzyliśmy też Inicjatywę Trójmorza, grupującą państwa Unii Europejskiej, Europy Środkowej pomiędzy trzema morzami: Bałtykiem, Morzem Adriatyckim i Morzem Czarnym. Dzięki temu nasz głos, głos krajów Europy Środkowej, jest coraz wyraźniej słyszalny na forach zarówno NATO, jak i Unii Europejskiej. Te wszystkie elementy składają się na architekturę bezpieczeństwa. Każdy z nich jest niesłychanie istotny, nad każdym musimy wspólnie pracować. Dla bezpieczeństwa Polski i całego regionu.
Potrzebę wzmocnienia wschodniej flanki NATO doskonale rozumie sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg. Także dzięki jego pracy, życzliwości, olbrzymiej determinacji i zrozumieniu zagrożeń jesteśmy dzisiaj znacznie lepiej przygotowani do zmierzenia się z wyzwaniem, jakim jest agresja Rosji na wolną i niepodległą Ukrainę i grożenie przez Rosję wolnemu światu.
Chciałbym sekretarzowi generalnemu Jensowi Stoltenbergowi za to serdecznie podziękować. Będziemy o tym w Polsce i w całej Europie Środkowo–Wschodniej zawsze pamiętać!

17_PAD_Zgromadzenie_Narodowe_20220311_JSZ_9097.jpg [305.08 KB]

Drodzy Rodacy,
Szanowni Państwo!
24 lutego obudziliśmy się w zupełnie innym świecie, w nowej rzeczywistości. Wiele tez głoszonych na forum międzynarodowym zostało tego dnia brutalnie obalonych, powiedziałbym wręcz: podeptanych. Także tych odnoszących się do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Mówiono, że sojusz stracił w obecnych czasach rację bytu. Wszyscy widzą dziś jasno i wyraźnie, że to nieprawda. Widać, jak bardzo głęboko wszyscy, którzy tak twierdzili, mylili się.
To my, Polacy i przedstawiciele innych państw naszego regionu, mieliśmy rację, ostrzegając Zachód przed rosyjskim imperializmem, przed uzależnianiem się od rosyjskich surowców, które będą wykorzystane jako broń w ewentualnym konflikcie, przed ograniczaniem roli Stanów Zjednoczonych w Europie, przed próbami przeciwstawiania sobie NATO i Unii Europejskiej.
Nie czas jednak na gorzką satysfakcję i tryumfalizm. Dzisiaj najważniejsza jest jedność, jedność i jeszcze raz jedność. Zarówno w ramach sojuszu, jak i w ramach Unii Europejskiej. Dlatego jeszcze raz powtórzę: dla Polski równie ważna jest obecność w NATO, jak i w Unii Europejskiej. To fundamenty naszego bezpieczeństwa. To polska racja stanu!
Doskonale rozumiał to Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński. Dlatego zabiegał o to również dla państw naszego regionu. Wszyscy pamiętamy, jak walczył o to, by Ukraina i Gruzja otrzymały prawo do członkostwa w NATO i w Unii Europejskiej. Przed szczytem sojuszu w 2008 roku skierował do przywódców specjalny list, w którym przypomniał okoliczności przyjęcia do NATO Republiki Federalnej Niemiec w 1955 roku. Zaledwie 10 lat po II wojnie światowej. Pisał wówczas: „Sytuacja RFN była daleko bardziej skomplikowana niż obecnie Ukrainy czy Gruzji. Niektóre kraje nie uznawały jeszcze granic państw niemieckich, wytyczonych po drugiej wojnie światowej. NATO potrafiło jednak podjąć wtedy odważną decyzję o przyjęciu Zachodnich Niemiec. Najważniejszą decyzję o rozszerzeniu w historii sojuszu” – pisał prezydent Lech Kaczyński.
Gdyby wówczas posłuchano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podjęto odważne decyzje, gdyby nie zwyciężyła postawa, żeby nie drażnić Rosji, postawa naiwna – Ukraina byłaby dzisiaj w NATO. Prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do agresji w 2014 roku, nie byłoby też pewnie obecnej wojny. Historia potoczyłaby się inaczej.
Dziś każdego dnia armia i naród ukraiński toczy nierówną walkę z rosyjskim agresorem, wykazuje się wielkim bohaterstwem, udowadnia, że w pełni zasługuje na członkostwo w sojuszu. Odważne przywództwo prezydenta Wołodymyra Zełenskiego uosabia wszystkie wartości, na których ufundowana jest zachodnia wspólnota. Wolny świat ma dziś twarz prezydenta Wołodymyra Zełenskiego!
Jednak decyzja o tym, czy Ukraina znajdzie się w NATO, musi należeć do ukraińskiego narodu i do przywódców Ukrainy. Takie są zasady demokracji, w której, wierzę w to głęboko, Ukraina wolna, suwerenna, niepodległa, będzie nadal trwała, bo wierzę, że zwycięży. To oni, Ukraińcy, muszą mieć prawo do decyzji, czy po zakończeniu wojny chcą, czy nie chcą być częścią sojuszu, czy wybiorą inną drogę do zapewnienia swojego bezpieczeństwa. Nikt nie ma prawa podjąć tej decyzji za nich. Nie ma i nie będzie nigdy naszej zgody na nową Jałtę!
Drodzy Rodacy!
Szanowni Państwo!
Władimir Putin, bestialsko atakując Ukrainę, chce doprowadzić do ustanowienia nowego światowego porządku. Chce odwrócić bieg historii. Jak sam mówi – przywrócić czas sprzed 1997 roku. Sprzed decyzji o rozszerzeniu NATO na wschód. Tak naprawdę chciałby powrotu do czasów Związku Sowieckiego i podziału Europy na strefy wpływów. Podziału także i świata.
Jednak rosyjska agresja na Ukrainę przyniosła dokładnie odwrotny skutek. Zjednoczyła ponownie całą wspólnotę transatlantycką. Pokazała, jak istotna jest rola NATO i znaczenie amerykańskiej obecności w Europie. Potwierdziła przywództwo Stanów Zjednoczonych w kwestii bezpieczeństwa na świecie. Doprowadziła do zmiany polityki Unii Europejskiej, a także jej największych państw wobec Rosji. Zjednoczyła opinię publiczną w Europie, a także społeczeństwa krajów zachodnich. Nie wiem, czy tak sobie wyobrażał swój sukces Władimir Putin.
Odpowiedzią na to wielkie zło, jakie Władimir Putin i Rosja przynieśli Ukrainie i Europie, stało się wielkie dobro tutaj, u nas, w naszym kraju. Od pierwszych godzin Polacy otworzyli swoje serca i pospieszyli z pomocą swoim ukraińskim braciom w potrzebie. Chylę czoła przed milionami naszych rodaków, którzy każdego dnia odpowiadają dobrem na zło – starają się z całego serca to zło wymazać, przyjmując uchodźców do swoich domów, pomagając w transporcie, organizując zbiórki, akcje charytatywne, jak i przekazując dary i wpłacając środki na pomoc dla Ukrainy.
Widząc bohaterstwo narodu ukraińskiego walczącego o wolność swojej ojczyzny, o swoje domy, o bezpieczeństwo i przyszłość swoich dzieci, ale widząc też solidarność Polaków i innych narodów – głęboko wierzę w to, że dobro zwycięży! Dobro musi zwyciężyć!
Wierzę, że Ukraina obroni się przed rosyjską agresją, że miliony jej obywateli będą mogły wrócić do swoich domów, które wspólnie jako Zachód pomożemy odbudować; że Ukraina dołączy do Unii Europejskiej, w czym będziemy ją wspierać zawsze i wszędzie.
Wierzę, że zwyciężą wartości, które wspólnie wyznajemy. Wartości, na których zbudowana jest cała zachodnia wspólnota, a których bronić ma Sojusz Północnoatlantycki!
Niech żyje Sojusz Północnoatlantycki!
Niech żyje wolna Ukraina!

Wołodymyr Zełenski przypomniał słowa polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wypowiedziane w 2008 r. podczas rosyjskiego ataku na Gruzję: „Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. Jak podkreślił Zełenski, naród ukraiński walczy m.in. o to, aby nie nadszedł ten zły czas dla Polski i państw bałtyckich. Ukraiński prezydent nawiązał też do katastrofy smoleńskiej z 2010 r. i ówczesnych działań Rosji. – Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczało dla was, i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada – mówił Zełenski.

  – Walczymy razem, bo mamy siły. Razem jest nas 90 milionów. Razem możemy wszystko. Jest to historyczna misja Polski i Ukrainy, być liderami, być razem, wyciągnąć Europę z przepaści i zagrożenia – powiedział. Nawiązał też do pomocy, jakiej masowo udzielają Polacy jego uciekającym przed wojną rodakom. – Bracia i siostry Polacy, odczuwam, że już zbudowaliśmy niezwykły sojusz – mówił. Jak dodał, wychodzi on wychodzi „z ciepła naszych serc, a nie słów polityków na szczytach”. – Robicie to z dobrego serca – tak jak między przyjaciółmi, rodziną – zaznaczył.

Prezydent Ukrainy zwrócił się do polskiej pary prezydenckiej: – Przyjacielu Andrzeju, droga Agato, twierdzę, że już się połączyliśmy. Połączyliśmy zgodnie ze słowami wielkiego Polaka Jana Pawła II, że będziemy wspólnie zdobywać i tworzyć wolność – mówił. – Jestem przekonany, że będziemy bronić wolności razem, razem z Wami – podkreślił. – Jeżeli Bóg da i zwyciężymy w tej wojnie, to podzielimy się z wami naszym zwycięstwem. Jest to walka o naszą wolność, ale też o waszą wolność. Jest to wspólna historia wielkich narodów – mówił Zełenski. Na zakończenie swego wystąpienia prezydent Ukrainy zwrócił się do uczestników uroczystego zgromadzenia w języku polskim: Niech żyje wolna Polska, niech żyje wolna Ukraina!

Facebook
Twitter

Wydarzenia

Komisje Sejmowe

Prawo i sprawiedliwość

Wyszukiwanie

Archiwum

Archiwum
Przejdź do treści