Czcząc zmarłych, oddajemy im nie tylko honor, ale i uczymy się wspaniałej polskiej historii. Podkarpacka droga wśród mogił rodu Sapiehów pokazuje nam, jak niezwykłe są losy parlamentaryzmu.
– Powinniśmy działać, myśląc o naszych poprzednikach, którzy zasłużyli się dla dobra Rzeczypospolitej. Należy im się cześć również w czasach współczesnych – uważa Marek Kuchciński.
Marszałek Sejmu VIII kadencji modlił się w Łętowni koło Przemyśla przy pomniku Leona Aleksandra Sapiehy. To niezwykła postać, która fascynuje nie tylko własną historią, ale i skłania do poznania całego rodu Sapiehów. Leon pochodził z Krasiczyna, ale jego ciekawy świata umysł popychał go w rozmaite zakątki świata. Uczył się w gimnazjum we Lwowie, potem w Chyrowie, ale i tam nie zagrzał długo miejsca, gdyż ruszył na spotkanie przygody w Akademii Marynarki Wojennej w Rijece. Tam również nie pozostał długo, bo postanowił wrócić do lwowskiej szkoły, gdzie zdał maturę i znów ruszył w podróż. Studiował chemię w Niemczech (Lipsk) i Szwajcarii (Berno). Ukończył także roczny kurs w instytucie rolniczym w Belgii (Gembloux).
Zainteresowanie rolnictwem wynikało między innymi z wielkich włości, jakie posiadał jego ród, a w końcu on sam. Według źródeł historycznych w 1922 roku posiadał majątek o powierzchni 10 550 hektarów.
Jego drugim życiem było wojsko. W 1914 r. został dyplomowanym pilotem. Aby posiąść sztukę prowadzenia samolotu, udał się do Anglii. Umiejętność ta przydała mu się w czasie I wojny światowej. Szlak bojowy przebył wraz z armią austro-węgierską. Służył, między innymi, w 15. kompanii lotniczej w Rakowicach koło Krakowa. Wsławił się w wielu brawurowych akcjach bojowych. Ze względu na stan zdrowia został jednak wyreklamowany z wojska i osiadł w Krasiczynie. To Leonowi zawdzięczamy odbudowę zamku, zniszczonego przez działania wojenne.
W listopadzie 1918 roku znów musiał chwycić za broń. Tym razem bił się z Ukraińcami o Przemyśl. Gdy w 1920 r. wybuchła wojna polsko-bolszewicka, Leon ponownie przywdział mundur. Dowodził 3. szwadronem 8. pułku ułanów. Wsławił się rozbiciem w rejonie Żółkwi dużych sił sowieckich. W czasie tych walk został także ciężko ranny.
Ciekawym świadectwem tych czasów jest znajdujący się w Łętowni nietuzinkowy grób konia Sapiehy – Ralla. Trzeba bowiem wiedzieć, że Leon Aleksander był wielkim miłośnikiem koni. Po powrocie ze szkoły w Belgii objął Folwark Wapowce (w roku 1910), gdzie urządził stajnię wyścigową i tor treningowy. Rall nie zginął na wojnie. Stało się to dopiero w 1926 roku.
Historia Leona Sapiehy nie wiedzie jednak tylko przez pola uprawne i wojenne. Jest on znany także z wypraw w towarzystwie żony Katarzyny, w nieznane wówczas zakątki świata. Opisał to w swoich książkach. “Lasy Ituri” ilustrują jego podróż przez całą Afrykę. Z kolei „Wulkany Kivu” to barwny zapis wspomnień z wyprawy przez Sudan, Ugandę, Kongo, Tanganikę. Zresztą w Kongo właśnie kupił ogromną posiadłość Ngesho: 500 hektarów pomiędzy jeziorem Mokoto a wulkanem Nyamuragira. Stworzył tam plantację kawy i pierwszą w regionie plantację herbaty. Snuł także kolonialne plany, które wzbudzały wówczas wiele kontrowersji.
Leon Aleksander Sapieha swoje doświadczenie i ambicje polityczne postanowił realizować także w Sejmie RP IV Kadencji. Dostał się do niego z okręgu nr 74 (powiaty: przemyski, jarosławski, jaworowski). Jego działalność była jednak przez wielu historyków oceniana niejednoznacznie. W Sejmie zajął się wojskowością, prawem i obroną właścicieli wielkich majątków ziemskich (sprzeciwiał się reformie rolnej).
Wybuch II wojny światowej znów zmusił Sapiehę do czynnego oporu przeciwko agresorowi. Dosyć szybko został aresztowany i osadzony w Rzeszowie. Po wyjściu z niewoli rozpoczął działalność konspiracyjną w Związku Walki Zbrojnej, a następnie w Armii Krajowej. Brał udział w akcji „Burza”, czyli zbrojnej operacji AK przeciw wojskom niemieckim, bezpośrednio przed wkroczeniem Sowietów. W sierpniu 1944 roku został ciężko ranny podczas próby przebicia się do Krakowa, gdzie, zgodnie z obietnicą, miał oddać swój samochód na potrzeby Armii Krajowej. Został przetransportowany do Rzeszowa, gdzie po amputacji nogi zmarł 27 IX 1944 r.
Leon Aleksander to tylko jedna z wielu barwnych postaci rodu Sapiehów, który miał ogromny wpływ na historię Polski. Wielcy ludzie kościoła (kardynał Adam Sapieha) czy marszałek Sejmu Galicyjskiego (Leon Sapieha), uczeni, politycy, przedsiębiorcy, artyści pochodzili właśnie z rodu założonego w XV w. przez Semena Sapiehę, pisarza wielkiego księcia Litewskiego Kazimierza Jagiellończyka.
Na przykładzie dziejów takich rodzin widać wielopokoleniową tradycję polską, która kiedyś była Rzeczpospolitą wielu narodów.
mo