POSEŁ NA SEJM RP - OKRĘG 22

MENU

Marek Kuchciński dla „Berliner Zeitung”: Niemcy powinny w większym stopniu uwzględniać opinie Polski

Jedność, Prawo i Wolność w Europie i dla Europy

Niemiecki polityk Wolfgang Schäuble powiedział niedawno w wywiadzie dla gazety „Handelsblatt”: „Jestem na siebie zły, że nie dostrzegłem zagrożenia, jakie stwarza Rosja. Lech Kaczyński miał rację”. Jest to kolejny raz, kiedy niemiecki polityk przyznaje, że Niemcy myliły się w swojej polityce wobec Rosji i całej Europy Wschodniej i popełniły błąd ignorując ostrzeżenia polskiego prezydenta. Przypomnijmy, Lech Kaczyński – alarmował, że rosyjski imperializm wzbiera na sile i nie zatrzyma się na Gruzji, ale wkrótce zaatakuje Ukrainę, potem Mołdawię, państwa bałtyckie, a potem być może nawet Polskę. Dziś teza, iż politykę Rosji napędzają imperialne dążenia Putina stała się poglądem mainstreamowym. Nie chodzi w tej chwili o szukanie winnych. Zgadzam się z Wolfgaiem Schäuble, że nie można obarczać odpowiedzialnością za fiasko polityki Niemiec wyłącznie rządów Angeli Merkel. Cała niemiecka elita polityczna uzależniła się od wizji taniego gazu z Rosji. Sprawą fundamentalną jest natomiast wyciągnięcie wniosków z tej katastrofy i wytworzenie nowej architektury wzajemnych relacji, w której polskie opinie na temat kluczowych problemów europejskich będą przez Niemcy w większym stopniu uwzględniane.
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Wolfganga Schäuble opublikowany na łamach polskiego dziennika „Rzeczpospolia” (19.10.2022) pt. „Jeszcze Europa nie zginęła”. Zachęcał w nim m.in. do wzmocnionej współpracy Francji, Niemiec i Polski, które odnawiając Trójkąt Weimarski „…powinny objąć przywództwo nad europejską wspólnotą obronną…”. Polemizował także z dokonaną przez premiera Mateusza Morawieckiego oceną Unii Europejskiej, który wskazał na istnienie w UE „… systemu oligarchicznego zdominowanego przez Brukselę, Berlin i Paryż. Systemu ignorującego interesy bezpieczeństwa Polski, naruszone wojną Rosji przeciwko Ukrainie”. Odrzucił jednocześnie zgłoszone przez Polskę roszczenie reparacji wojennych od Niemiec.
Wszystkie te zagadnienia są trudne, a zarazem ważne dla polityki europejskiej. To co czyni politykę fascynującą, to możliwość mierzenia się z problemami tak trudnymi, że przekraczającymi możliwości pojedynczego człowieka i wymagającymi politycznej współpracy dla ich rozwiązania. Dlatego możemy być wdzięczni za podjęcie tej tematyki przez b. przewodniczącego Bundestagu. Odbieram jego wypowiedzi jako wezwanie do partnerskiego dialogu obliczonego na osadzenie relacji niemiecko-polskich na nowych, trwałych fundamentach. Podzielam to stanowisko. Jako marszałek polskiego Sejmu miałem okazję poznać osobiście Pana Wolfganga Schäuble jako przewodniczącego Bundestagu i miałem zaszczyt z nim współpracować. Już w 2016 roku, podczas spotkania Trójkąta Weimarskiego w Paryżu, zwracałem uwagę na problem „odradzania się potęgi rosyjskiej”, której konsekwencją jest rosyjska agresja na Ukrainę. Dziś polskie i niemieckie oceny rosyjskiego imperializmu są niemal tożsame. 70 % Niemców i jeszcze większy procent Polaków, opowiada się za udzielaniem Ukrainie broniącej się przez rosyjską agresją wszelkiego możliwego wsparcia. Wykorzystajmy ten potencjał do stworzenia takich form współpracy, aby chronić suwerenność naszych państw i tożsamość narodów, nie zapominając o wzmacnianiu całej europejskiej wspólnoty.
W obecnej sytuacji Unia Europejska potrzebuje poszerzenia grona państw będących jej siłą napędową, a Polska jest naturalnym partnerem dla Francji i Niemiec w Europie Środkowej. Polska nie ma aspiracji przywódczych. Dążenie do hegemonii jest obce polskiej tradycji politycznej. W naszej tradycji leży poszanowanie suwerennej równości tak jednostek, jak i narodów, w myśl hasła: „Równi z równymi, wolni z wolnymi’ Trójkąt Weimarski może być formułą o zasadniczym znaczeniu, pomagającym harmonizować różne tradycje i różne podejścia do współpracy i integracji europejskiej. Niezaprzeczalnie w wielu kwestiach wyobrażenia co do dalszego rozwoju Unii Europejskiej są rozbieżne. Trójstronny dialog mógłby jednak wzmocnić zaufanie we wszystkich kierunkach, osłabić obawy i zobiektywizować kwestie konfliktogenne. Najprostszą ścieżką byłoby stopniowe przywrócenie regularności konsultacji politycznych. Należy jednak pilnie stworzyć więcej możliwości dialogu na temat istniejących rozbieżności i odmiennych interesów.

Dziś chciałbym w kilku punktach przedstawić, jak z polskiej perspektywy widzę przyszłość UE w kontekście stosunków polsko-niemieckich.
Po pierwsze, fakt gotowości do podjęcia rozmów jest pozytywną przesłanką, w której cenić należy szczerość i odwagę do podejmowania tematów trudnych. Tym bardziej, że istotne założenia polityki bezpieczeństwa i polityki zagranicznej Niemiec ulegają w ostatnich miesiącach rewizji. Dlatego zgadzam się, że powodzenie tego procesu zależy w dużym stopniu od prowadzenia go w dialogu z sąsiadami, zwłaszcza z Polską.
Po drugie, dla Polski egzystencjalne znaczenie mają dwie kwestie: zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją oraz reforma Unii Europejskiej. W obydwu współpraca Polski i Niemiec może pełnić zasadniczą rolę. Jednakże w planach obozu obecnie rządzącego w Niemczech kwestie te są prowadzone w sposób trudny do zaakceptowania. Członkostwo Ukrainy w Unii kanclerz Scholz uzależnia od gotowości odejścia od zasady jednomyślności na system większościowy w tych obszarach, które zgodnie z traktatami pozostają nadal prerogatywami państw członkowskich, jak np. polityka zagraniczna i bezpieczeństwa.
Uważam, że taki rozwój Unii byłby szkodliwy dla integracji europejskiej, prowadziłby do dominacji państw o większym potencjale głosów, połączonej z fatalną dla Europy tradycją dominacji. Takie rozwiązanie byłoby także sprzeczne z fundamentalną dla Unii Europejskiej zasadą pomocniczości i prowadziłoby do ograniczenia udziału mniejszych państw w procesie decyzyjnym wspólnoty, a to w dłuższej perspektywie prowadziłoby do ich alienacji i odrzucenia współodpowiedzialności za podejmowane decyzje. Polska nie raz przestrzegała przed łamaniem tych fundamentalnych zasad – wprowadzonych do współpracy europejskiej jeszcze przez Ojców Założycieli – właśnie w imię spoistości tworzonych Wspólnot. Obecnie te zasady chronią nas przed zgubnymi decyzjami niektórych ważnych państw UE. Cóż bowiem uratowało Unię Europejską przed zaproszeniem Putina na szczyt UE w czerwcu 2021 r., jeśli nie sprzeciw mniejszości?
Wszystkie państwa członkowskie Unii są demokracjami, a ich rządy rozliczane są przez swych wyborców. Pomysł, że któryś z nich miałby np. zaangażować się w operację wojskową, bo został przegłosowany w Brukseli, jest bardzo niebezpieczny, bo doprowadziłby kolejne państwa do opuszczenia UE. Już na to reagują główne instytucje niemieckie reprezentujące interes państwa, takie jak Rechnungshof, Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe czy Bundesbank. Niepokoją ich tendencje pozatraktatowego przenoszenia kompetencji parlamentów państw członkowskich na poziom unijny. Także w Polsce uważamy, że to państwa członkowskie – cieszące się największą legitymacją demokratyczną – a nie instytucje UE muszą decydować o kierunku i priorytetach działań Unii.
Myślę, że w tym obszarze powinniśmy budować wspólną strategię, pokazując, że mozolnie wypracowana jedność, poszanowanie reguł oraz praw wolności państw członkowskich stanowi w dłuższej perspektywie solidniejszy fundament współpracy niż szybkość czy efektywność podejmowanych decyzji. Paradoksalnie reakcja Unii na rosyjską agresję wobec Ukrainy pokazała, że potrafi ona działać szybko, wprowadzając pakiet sankcji. Było to możliwe, ponieważ wszystkie państwa unijne, niezależnie od potencjału, uznały, że muszą bronić wartości i zasad, które legły u podstaw europejskiej wspólnoty państw.
Kolejną, trzecią, sprawą są skutki wojny na Ukrainie i jej europejskie konsekwencje. Nowego znaczenia nabiera współpraca państw w basenie Morza Bałtyckiego, a także Czarnego. Jaką postawę zajmują w tej sytuacji państwa Trójkąta Weimarskiego? Niemcy zmieniają swoją dotychczasową politykę bezpieczeństwa. Francja jako jedyna siła nuklearna w Unii ma miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dla Polski najważniejsze jest umacnianie wschodniej flanki NATO w sojuszu z USA. Ale jednocześnie ważne jest dla nas budowanie wspólnej europejskiej strategicznej tożsamości w dialogu z Francją i Niemcami. Polska jest starą demokracją o tradycjach współżycia z innymi narodami, rozumianymi nie jako grupy etniczne, ale jako wspólnoty obywatelskie. Nasze kilkusetletnie doświadczenie funkcjonowania w ramach konstrukcji unijnej sięga XIV wieku. Mówi nam ono, że warunkiem trwania i rozwoju unii – każdej – i tej dawnej polsko-litewskiej, i tej obecnej – europejskiej jest poszanowanie suwerennej równości państw. Wiemy bowiem, że „Nikt nie jest na tyle doskonały, by rządził innymi bez ich zgody”. Dlatego sama idea zarządzania Unią przez grupę jej największych państw członkowskich – swoisty „dyrektoriat” europejski jest bardzo ryzykowna. W Polsce byłaby nie do zaakceptowania także z szacunku dla naszych sąsiadów w regionie, dysponujących nie mniejszą godnością i nie mniejszym prawem do decydowania o swym losie. Dlatego Unia powinna być Europą solidarnych państw. O to wielokrotnie apelowaliśmy podczas spotkań szefów parlamentów państw UE.
Po czwarte, zgadzam się z Panem Przewodniczącym, że nasza energia powinna skupiać się na budowie przyszłości. Ale chyba nikt nie wie tego lepiej niż Niemcy, że jest to możliwe po rozliczeniu zbrodni przeszłości i zadośćuczynieniu im. Niemcy to chyba rozumieją najlepiej i w imię sprawiedliwości rekompensują członkom własnego narodu pokrzywdzonym przez bezprawie systemu politycznego III Rzeszy. Czynią to też wobec wielu innych narodów europejskich w imię pokojowego współżycia. Potrafili wypłacać odszkodowania Francji do 2010 roku jeszcze za szkody z czasów I wojny światowej! Nie dokonali tego natomiast wobec Polaków, używając prawnych zawiłości i politycznych uników. W tej kwestii potrzebujemy odważnych polityków, którzy są w stanie przyjąć trud szczerego pojednania.
Na koniec: Polska i Niemcy dużo osiągnęły przez ostatnie 30 lat. Obszar współpracy między społeczeństwami, gospodarką i sferą polityki bardzo się zacieśnił. Jednakże wyzwaniem ciągłym jest uczenie się wzajemnego szacunku. Drogowskazem może być hymn niemiecki: zjednoczeni w Unii, w oparciu o prawo i poszanowanie wzajemnej wolności. Jest to kluczowe zadanie dla stabilności Unii Europejskiej, której motto brzmi wszak „Zjednoczeni w różnorodności”.

                    Marek Kuchciński
                Marszałek Sejmu VIII Kadencji
                   20 listopada 2022 r.
Facebook
Twitter

Wydarzenia

Komisje Sejmowe

Prawo i sprawiedliwość

Wyszukiwanie

Archiwum

Archiwum
Przejdź do treści