Z obchodami rocznicy katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia przeplatały się wątki wojny na Ukrainie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wyrachowany i zdolny do największych okrucieństw dla osiągnięcia politycznych celów Putin nie posunął się do zlecenia zamachu w 2010 roku.
Prezydent Lech Kaczyński w sposób konsekwentny prowadził politykę zmierzającą do przeciwstawienia się rosyjskim planom. Planom, które potrafił rozszyfrować, które potrafił opisać i przewidzieć.
– Tutaj nie chodzi tylko o przemówienie w Tbilisi, czy później o przemówienie, które też jest często przypominane, na Westerplatte. Tu chodzi o jego konsekwentną politykę, o znalezienie klucza do integrowania tej części Europy, tego klucza energetycznego – mówił na Krakowskim Przedmieściu Jarosław Kaczyński.
– To, co wydarzyło się na Ukrainie, może zdarzyć się w Paryżu, Berlinie i Rzymie. Tchórzostwo i głupota zawsze przegrywają, a w Moskwie potrafią to wykorzystać – ostrzegał prezes PiS. – Dlatego z tego miejsca wzywam całą wolną Europę do wielkiej mobilizacji w obronie Ukrainy, wolności. Częścią tej obrony jest także ostateczne, także w sensie personalnej odpowiedzialności, wyjaśnienie tej sprawy i postawienie wszystkich sprawców przed sądem. To jest nasz cel, który musimy zrealizować – zaznaczył.
W uroczystościach wziął udział poseł Marek Kuchciński, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, b. marszałek Sejmu. Również podkreślał, że prezydent Lech Kaczyński w polityce wobec Rosji wykazywał wielką stanowczość, którą dzisiejsze władze kontynuują. Według przewodniczącego konieczny jest nacisk na wzmocnienie sankcji i zatrzymanie finansowania wojsk Putina. Dodał, że Ukrainę należy wspierać militarnie, ale także pokazywać podstawy cywilizacji, wartości, z których wyrośliśmy – wspieranie uchodźców, humanitarną troskę o wszystkich ludzi, którzy tego potrzebują.