Prawdziwe wartości są uniwersalne, nie starzeją się, nie ulegają chwilowym trendom. Kraje, narody, wspólnoty powinny kierować się stałymi wartościami. Jedną z nich jest tożsamość. Polska buduje na niej swoją niepodległość od stuleci. Dzięki tożsamości potrafimy być różni w różnorodności.
Pięć lat temu, z okazji z okazji 60. rocznicy węgierskiej rewolucji 1956, roku miałem zaszczyt wygłosić przemówienie w siedzibie Zgromadzenia Narodowego Węgier w Budapeszcie. Nie przypominałbym go dziś, gdyby nie rozmowy w kuluarach, które odbyłem później. Już pięć lat temu rozmawialiśmy o tym, że nasza współpraca mogłaby być dzisiaj nadal dobrym przykładem dla innych krajów Unii Europejskiej.
Polska i Węgry od stuleci potrafią ze sobą rozmawiać, szanować swoją odmienność, czasem grać na tym samym fortepianie, czasem na kilku różnych. Rozumiemy, że należy rozmawiać o wspólnych interesach i realizować wspólne cele, ale jednocześnie szanujemy to, że czasem nasze drogi są różne, mamy inne poglądy w wielu sprawach i nie zmuszamy siebie nawzajem do przyjmowania takiego samego rozwiązania.
Nauczyła nas tego wspólna historia: obserwowaliśmy, jakie modele gospodarcze, rozwiązania legislacyjne są korzystne dla kraju w dłuższej perspektywie. Czasem to, co dziś wydaje się marszem pod wiatr, po pewnym czasie okazuje się być najlepszym szlakiem dla innych. Mamy jednak prawo, a nawet obowiązek wobec własnych obywateli, kroczyć zgodnie z wyborami naszych sumień, kształtowanych uniwersalnymi wartościami i indywidualnymi doświadczeniami.
W ostatnich latach Polska i Węgry stały się realnymi partnerami kreującymi nie tylko własną politykę, ale i mającymi wpływ na wydarzenia w całej Europie. Wspólny głos Polski i Węgier, a także całej Grupy Wyszehradzkiej zaczął brzmieć coraz głośniej, dzięki czemu łatwiej przekonywać do naszych wartości i wizji Unię Europejską.
Dlatego pozwalam sobie przypomnieć dziś tamto przemówienie, bo wydaje mi się, że jest ono aktualne, pomimo upływu czasu. A ponadto ze względu na słowa, które usłyszałem pięć lat temu na Węgrzech: „Proszę przypomnieć swoje słowa za kilka lat. Zobaczmy, czy będą aktualne. Tylko wtedy będą bowiem prawdziwe”.
Szanowny Panie Przewodniczący Zgromadzenia Krajowego Węgier,
Szanowny Panie Przewodniczący Rady Federalnej Niemiec,
Szanowne Panie i Panowie Posłowie,
Ekscelencje, Eminencje,
Wielce Szanowni Państwo
Mam wielki zaszczyt i honor przemawiać w siedzibie parlamentu Węgier, w tym szczególnym historycznie dniu – w 60. rocznicę węgierskiego powstania narodowego, w imieniu około 60 milionów moich rodaków mieszkających w Polsce i poza jej granicami.
Dziękuję za zaproszenie i możliwość zabrania głosu jako reprezentant Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego.
Mam świadomość wyjątkowego znaczenia tej chwili. Węgry są jedną z ojczyzn demokracji nowożytnej w Europie oraz parlamentaryzmu, podobnie jak Polska. Widomym tego potwierdzeniem jest gmach węgierskiego parlamentu, ten budynek, który urzeka nie tylko pięknem, ale mocnym historycznym zakorzenieniem w tradycji i historii Węgrów. Z tego powodu od ponad wieku stał się symbolem związku wielkości Węgier z instytucją parlamentu.
Nasze ojczyzny przeżywały swój największy rozkwit właśnie w warunkach parlamentaryzmu. To na sejmach polskich i węgierskich kształtowały się postawy patriotyczne, zrozumienie racji stanu, kultura prawna oraz odpowiedzialność za państwo.
Kiedy w Europie – zarówno zachodniej, jak i wschodniej – ustanawiano absolutyzm, na Węgrzech i w Polsce nasi przodkowie praktykowali demokrację. Tej demokracji towarzyszył niespotykany rozwój gospodarczy. Jesteśmy dumni z naszej przeszłości, to ona stanowi fundament polityki historycznej dzisiejszej Polski i Węgier.
Zarówno Królestwo Polskie, jak i Królestwo Węgier stworzyły już w okresie średniowiecza unikatowy model państwa, oparty na współpracy wszystkich stanów oraz tolerancji różnych wyznań. Nasi przodkowie potrafili sprostać wyzwaniom tamtych czasów.
Wyjątkową cechą losów węgierskich i polskich jest wzajemne przeplatanie się i historyczna zbieżność. Przyczyn tego zjawiska widziałbym w kultywowanych podobnych wartościach, wywiedzionych z chrześcijaństwa oraz w postawie wobec własnego państwa, opartej na obowiązku służby dla ojczyzny.
Dla nas równość, wolność i braterstwo nie są jedynie hasłami politycznymi, ale koniecznymi i uniwersalnymi cechami życia politycznego. Z tego powodu Polacy i Węgrzy w XIX wieku stali się bojownikami za wolność naszą i waszą. Tą samą dewizę wypisali również na swoich sztandarach w 1956 roku, występując przeciwko „imperium zła” jakim był Związek Sowiecki oraz przeciwko komunizmowi, który stał się zaprzeczeniem dla wartości europejskich i niósł zagrożenie dla narodów środkowoeuropejskich.
Solidarności polsko-węgierskiej z 1956 roku nie można zrozumieć bez przeszłości. Odwołam się do trzech symboli.
Pierwszy – w tym samym czasie historycznym – pod koniec X wieku Polacy i Węgrzy nie tylko przyjęli chrześcijaństwo w obrządku łacińskim, ale również zbudowali własne państwa tu w Europie Środkowej, nadając jej najważniejsze cechy polityczne i kulturowe. Główne ośrodki kultury politycznej i religijnej w tej części Europy mają rodowód polski lub węgierski.
Drugi – z sześciu herbów królewskich wiszących w głównych salach parlamentu Węgier (także w tej sali), pięć z nich wskazuje na wspólnych monarchów oraz powiązania dynastyczne. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że Polska i Węgry przez znaczną część swoich dziejów tworzyły sojusz polityczny i militarny. Jego potwierdzeniem były bitwy pod Warną i Mohaczem, pomoc wzajemna w powstaniach narodowych w XIX stuleciu oraz w czasie obu wojen światowych.
Trzeci – w sytuacjach ważnych, a najczęściej trudnych, Polacy i Węgrzy odwoływali się do Opatrzności Bożej i pokładali w niej ufność. Od 1823 roku w hymnie Węgier śpiewamy: „Boże, zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami!”. Kilka lat wcześniej w 1816 roku w polskiej pieśni narodowej zawarto słowa: „Boże! Coś Polskę przez tak liczne wieki otaczał blaskiem potęgi i chwały”. Przez kilka wieków Polska i Węgry stały się przedmurzem chrześcijaństwa i ochroną dla Europy.
Polska i naród polski zawsze pozostanie wdzięczny Węgrom za pomoc, którą otrzymali Polacy, także obywatele polscy żydowskiego pochodzenia, na Węgrzech w czasie II wojny światowej. Związek emocjonalny między naszymi narodami przetrwał trudne czasy II wojny światowej.
Niezależnie od różnic, nasz los po II wojnie światowej był identyczny. Byliśmy za „żelazną kurtyną”. W 1956 roku Polacy i Węgrzy sięgnęli znowu do czynu niepodległościowego i we wzajemnej solidarności podjęli walkę o państwo, wartości i demokrację. Bezdyskusyjnymi mężami stanu tamtych czasów, „królami bez korony” byli prymasi: Polski – Stefan Wyszyński i Węgier – Józef Mindszenty. To oni wskazywali, że bez wartości nie ma niepodległości i demokracji, a kolaboracja z okupantem nie jest zgodna z racją stanu Polski i Węgier oraz ma swoje głębokie uzasadnienie historyczne. Naszemu oporowi nadawali wymiar niemal misyjny.
Jesteśmy wdzięczni za pamięć węgierską o solidarności Polaków w 1956 roku. Okazywanej w postaci transportów humanitarnych oraz dostaw krwi dla walczących powstańców, co tak pięknie upamiętnia tablica odsłonięta przed kilku dniami na placu Józefa Bema w Budapeszcie.
Jestem Polakiem, dlatego jestem Europejczykiem. Państwo jesteście Europejczykami, ponieważ jesteście Węgrami. Ta kolejność, ten związek przyczynowo-skutkowy będzie obowiązujący także w przyszłości, bowiem Europę zamieszkują narody, a nie lud europejski o jednolitych cechach etnicznych i kulturowych.
Zarówno Polacy, jak i Węgrzy mają również tożsamość środkowoeuropejską. Ta tożsamość nie zależy ani od granic regionu, ani od poszukiwania jego centrum, bądź najważniejszych pomników. Najistotniejsza jest świadomość bycia mieszkańcem Europy Środkowej oraz identyfikowanie się z jej dziejami.
Dewiza Unii Europejskiej „zjednoczeni w różnorodności” jest doskonale rozumiana w Europie Środkowej. To właśnie różnorodność była siłą naszego regionu, determinowała przez wieki kulturę i życie społeczne oraz gospodarkę. Różnorodność dawała również siłę Polsce i Węgrom. W Europie Środkowej została odrzucona zasada „dziel i rządź”, zastąpiła ją inna dewiza – „nic o nas bez nas”.
Konsekwentnie odrzucamy politykę ujednolicenia narodów europejskich. Ona przypomina praktyki stosowane w nieodległych czasach. Dzieje polsko-węgierskie udowadniają, że można się przyjaźnić zachowując swoją odmienność, żyjąc w suwerennych i silnych państwach, praktykując rodzimy wariant demokracji.
Po utracie w przeszłości własnych państw, po dwóch wojnach światowych oraz po zimnej wojnie w Polsce i Węgrzech znamy cenę wolności. Wiemy także, że brak reform, albo reformy przeprowadzone zbyt późno nieuchronnie prowadzą do niepowodzeń i klęski. Z tego powodu jesteśmy zwolennikami szybkiej odnowy Unii Europejskiej, pamiętając dobrze upadek unii polsko-litewskiej i węgiersko-austriackiej.
Szanowni Państwo,
Drodzy Węgierscy Przyjaciele,
Czołem! – tak przez stulecia pozdrawiali się nasi przodkowie w Polsce i na Węgrzech.
Czołem! – mówię także ja, pozdrawiając obecnych na tej sali węgierskich studentów, którzy w październiku 1956 roku wyszli na ulice w geście solidarności z Polską, aby następnie chwycić za broń.
„Boże zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami”
Isten, áld meg a Magyart! (wymowa: Iszten ald meg o Mogyart!)