Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej we współpracy z Wydawnictwem Sejmowym, w ramach obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości, przygotowało publikację poświęconą Przemyślowi: “Miasto waleczne”. Wśród autorów m.in. Marek Kuchciński i Ryszard Terlecki, którzy zarysowują wydarzenia, z jakimi na przestrzeni wieków musiało zmierzyć się miasto. Poniżej wstęp marszałka Sejmu:
Przemyśl – moje miasto. Refleksje o Przemyślu w 100. rocznicę odzyskania niepodległości
Marek Kuchciński
Upamiętniając 100. rocznicę odrodzenia Polski i wkład mieszkańców Ziemi Przemyskiej w ten wielki czyn niepodległościowy, nie sposób uniknąć kilku refleksji i porównań między okresem sprzed I wojny światowej i po niej. Wielka Wojna spowodowała olbrzymie zmiany geopolityczne. Powstanie wielu państw narodowych w naszej części Europy przyniosło nową jakość w życiu społeczno-politycznym. Nasuwa się więc pytanie, jak te zmiany rzutowały na rozwój Ziemi Przemyskiej i samego Przemyśla, jakie były ich przyczyny i skutki, jaki wpływ miały na pokoleniowe procesy przekształceń, co zależało od narodów, a co było dziełem jednostek i o kim warto pamiętać. Pytania te mogą odnosić się nie tylko do historii, lecz także do ludzi, kształtowania narodów, zrównoważonego rozwoju, dziedzictwa kulturowego, czyli do wszystkiego, czym zajmujemy się w duchu obchodzonej rocznicy.
II Rzeczpospolita, jak mało który kraj w Europie, była przedmiotem zniewag (słynny „bękart traktatu wersalskiego” – Mołotow, „ekonomiczna niemożliwość” – Keynes, „defekt historii” – Lloyd George, dla przypomnienia, że obecne obrażanie Polaków przez zagranicę nie jest niczym nowym) oraz polityki służącej unicestwieniu naszej Ojczyzny. Kształtując swój niepodległy byt w bardzo trudnych warunkach zewnętrznych i wewnętrznych, II Rzeczpospolita odniosła jednak ogromny sukces. Po czasach zaborów, zacofania gospodarczego i społecznego polityka państwa przyniosła obywatelom zmiany na lepsze. Rozładowała przeludnienie wsi oraz ograniczyła bezrobocie w miastach. Wprowadzono demokrację parlamentarną, prawa wyborcze dla kobiet, bezpłatne szkolnictwo i bardzo korzystne dla pracobiorców ustawodawstwo pracy. Umożliwiono awans społeczny szerokim warstwom społecznym, co zaowocowało wykształceniem setek tysięcy wysokiej klasy specjalistów i milionów świadomych swoich praw i obowiązków obywateli.
Identyfikacja z własnym państwem wraz z poczuciem siły płynącej ze wspólnoty narodowej stały się czynnikami, które rozstrzygnęły o naszym narodowym przetrwaniu w starciu z największymi demonami XX wieku – z narodowym oraz internacjonalistycznym socjalizmem.
***
O tym, że Przemyśl istniał już w 758 roku (1260 lat temu!), pisał ks. Benedykt Chmielowski, autor pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej Nowe Ateny: „PRZEMYSŁAW I, czyli LESZEK I, od Złotniczej Kondycji Faber Fortunae Polaków, pozłocistemi pniakami Węgrów i Morawów nie tak poraził, jak strachem przeraził i odraził od Polski. Żył około Roku 760. On pod swoim imieniem fundował Przemyśl”. Tego władcę odnotowuje także Ignacy Krasicki w swoim dwutomowym „Zbiorze potrzebnieyszych wiadomości”. Miasto lub gród, jak mówili o Przemyślu w czasach kronikarza Nestora, był siedzibą Lędzian – Lechitów, którą w 881 roku zajął książę ruski Włodzimierz, a którą z kolei odbił Bolesław Chrobry, pewnie podczas swej zwycięskiej wyprawy na Kijów. Od początku XIV wieku przemyski zamek, wybudowany dla obrony południowo-wschodnich rubieży Polski, był jednym z kilkudziesięciu grodów wzniesionych przez Kazimierza Wielkiego.
Przemyśl był siedzibą starostwa i diecezji. W katedrze, w dzisiejszej kaplicy Drohojowskich, odbywały się sejmiki szlacheckie (takie były zwyczaje), podczas których rycerstwo podejmowało ważne dla spraw lokalnych decyzje. Wśród starostów warto wymienić Piotra Kmitę i Stanisława Augusta Poniatowskiego, późniejszego króla Polski.
Miasto było stolicą Ziemi Przemyskiej, na terenie której, w Sądowej Wiszni, miały miejsce sejmiki generalne województwa ruskiego I Rzeczypospolitej. Ówczesna Ziemia Przemyska była rozległa, rozciągała się od Stryja po Świlczę za Rzeszowem i od gór Słonnych po Tarnogród. Należały do niej powiaty przemyski, jarosławski, leżajski, łańcucki, rzeszowski, mościski, przeworski, samborski, drohobycki, tyczyński i stryjski. Niestety po II wojnie światowej, w wyniku ustalenia granic między PRL a ZSRS, historyczna Ziemia Przemyska została podzielona. Dziś jedna część znajduje się w Polsce, druga na Ukrainie.
Przemyśl pamięta swą świetność z czasów austro-węgierskich. Stał się wówczas jedną z największych twierdz z garnizonem liczącym ponad sto tysięcy żołnierzy niemalże wszystkich narodowości wieloetnicznego cesarstwa.
***
Z Przemyślem i Ziemią Przemyską związanych było wiele wybitnych i znanych postaci, jak pisarz Stanisław Orzechowski, kanonik (późniejszy biskup warmiński) Ignacy Krasicki – proboszcz katedry przemyskiej i autor Monachomachii, marszałek Sejmu Andrzej Maksymilian Fredro – pisarz barokowy, zwany polskim Tacytem, fundator klasztoru w Kalwarii Pacławskiej i jego daleki kuzyn – poeta Aleksander Fredro z Rudek, Mikołaj Sęp-Szarzyński – jeden z najwybitniejszych poetów polskich. Wśród uznanych osób są też duchowni: św. Józef Pelczar (biskup przemyski z przełomu XIX i XX wieku, założyciel Zgromadzenia Sióstr Sercanek i przemyskiego Muzeum Archidiecezjalnego), bł. ks. Jan Balicki, kard. Adam Stefan Sapieha z Krasiczyna oraz abp Ignacy Tokarczuk – nasz „rzecznik narodu walczącego o swą suwerenność i biskupa niezłomnego”, którego decyzją Sejmu w sposób szczególny wspominamy w bieżącym roku, w 100. Rocznicę jego urodzin. Ten krąg znamienitych postaci poszerzają: bratanek Kardynała Leon Sapieha z Krasiczyna – ziemianin, poseł na Sejm II RP, żołnierz w wojnie polsko-bolszewickiej i AK, pochowany na cmentarzu w Łętowni pod Przemyślem; Jan Gwalbert Pawlikowski z Medyki – twórca ekologii, pierwszy wydawca „Króla Ducha” Słowackiego, Jan Szczepanik – genialny wynalazca z Rudnik koło Mościsk; Henryk Jordan – lekarz, twórca ogródków dla dzieci i młodzieży, nazwanych od jego nazwiska jordanowskimi. Ponadto urodzony w Drohobyczu socjalista, legionista i adwokat Herman Lieberman, inicjator budowy Domu Robotniczego; niezwykła rodzina Tarnawskich: Apolinary – lekarz i twórca uzdrowiska w Kosowie na Pokuciu (Huculskim), Leonard – powstaniec styczniowy, adwokat, poseł na Sejm Ustawodawczy, współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Nauk i Towarzystwa Dramatycznego ”Fredreum”, jego syn Władysław – wybitny anglista, tłumacz Szekspira, a jednocześnie twórca pierwszego think tanku – Komitetu Ziem Wschodnich, zamieszkały przy ulicy Grodzkiej nr 4 (piękna kamienica z wykuszem i podwójnym herbem Litwy i Korony); Karol Duldig – jeden z największych artystów australijskich, rzeźbiarz oraz twórca australijskiej Akademii Sztuk; Mojżesz Schorr – senator II RP, historyk i orientalista; Zbigniew Brzeziński – amerykański politolog i dyplomata polskiego pochodzenia, doradca prezydentów USA; Andrzej Gawroński – językoznawca i poliglota (znał 140 języków!), obrońca Lwowa w 1918 r.; Jerzy Grotowski – reformator teatru, także mieszkał przy ul. Grodzkiej; Przemysław Bystrzycki – pisarz, cichociemny; Ryszard Siwiec – żołnierz AK, heroiczny męczennik za wolność Czechosłowacji z 1968 roku.
***
W minionym okresie nie tylko Przemyśl gromadził elity, nie tylko on był tyglem wymiany myśli. Dziedzictwo pokoleń i tożsamość narodową budowano w wielu innych miastach oraz miasteczkach Ziemi Przemyskiej, a także w okolicznych wsiach, które wówczas zamieszkiwali w zdecydowanej większości Polacy.
Rudki – małe, ale istotne miasteczko aż do wybuchu II wojny pozostawało w posiadaniu rodziny Fredrów. Tam też jest pochowany Aleksander Fredro.
Drohobycz zwany miastem 5 rafinerii, jest kojarzony nie tylko z Brunonem Schulzem i Borysławiem, gdzie Jan Zeh z Ignacym Łukasiewiczem zaświecili w połowie XIX wieku pierwszą lampę naftową, lecz także z czołowymi politykami wiedeńskimi, jak premier Kazimierz Badeni i poseł Eustachy Sanguszko, również z artystami – Arturem Grottgerem, Maurycym i Leopoldem Gottliebami oraz wojskowymi jak generał Stanisław Maczek czy legendarny biały kurier Tadeusz Chciuk-Celt. Z Drohobyczem związany był także Iwan Franko, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli ukraińskiej literatury.
Tuż obok Drohobycza znajduje się Truskawiec – jedno z najsłynniejszych i najszybciej rozwijających się uzdrowisk II RP (286 nowo otwartych hoteli i pensjonatów w dwudziestoleciu!). To tutaj urodził się Kazimierz Pelczar, założyciel pierwszego polskiego centrum onkologii.
W Medyce, niezwykłym gnieździe niezwykłej rodziny Pawlikowskich – o czym mało kto wie, działała w XIX wieku podziemna drukarnia, po której ujawnieniu Galicję musiała opuścić rodzina dzisiejszego czeskiego konserwatysty, politologa Alexandra Tomskýego.
Z kolei w arboretum w podprzemyskich Bolestraszycach (założonym w latach 1970. przez prof. Jerzego Pióreckiego), po dziś dzień stoi dworek Piotra Michałowskiego, wybitnego malarza, który w czasie Powstania Listopadowego kierował dostawami uzbrojenia dla Powstańców.
Cofnąwszy się do XVII wieku, warto pamiętać, że córka starosty samborskiego Jerzego Mniszcha została żoną cara Dymitra. Były to jedyne dwa lata w historii Rosji, gdy Polacy panowali na Kremlu (po wcześniejszym zwycięstwie w bitwie pod Kłuszynem). Car Wasyl Szujski z braćmi złożyli hołd królowi Zygmuntowi III w Warszawie, o czym przypomina tablica na kolumnie Zygmunta. Nikt później tego wyczynu nie powtórzył.
To wreszcie Miasto i Ziemia, gdzie obok siebie przez wieki żyły różne nacje, działały różne Kościoły. Czasem możemy spotkać się z opinią o naszych stronach, że są one tyglem narodów. To pojęcie mylące, bardziej pasuje do Stanów Zjednoczonych jako tygla różnych grup etnicznych. Na Ziemi Przemyskiej i na dawnych Kresach Wschodnich narody (nacje) funkcjonowały zarówno niezależnie, jak i zależnie od siebie, ale w sposób suwerenny, choć często konkurencyjny. Można raczej przyjąć, że nasza część Europy była bardziej „łącznikiem historii”, gdzie przenikały się wpływy Wschodu i Zachodu. Nasz status i charakter zostały bowiem ukształtowane przez złote wieki I Rzeczypospolitej, która z imponującym rozmachem prowadziła politykę „między morzami”. A charakteryzująca nas od tamtych czasów cecha – tolerancja wyrastająca z wolnościowych i republikańskich tradycji – może najlepiej zapewnić współżycie odmiennych kultur na jednym terytorium. Bez faszyzmu, bez komunizmu, bez waśni etnicznych.
***
„To po to, żeby mu było ciepło” – te proste słowa wypowiedziane przez księdza Jana Balickiego, dziś błogosławionego Kościoła Katolickiego, do kleryka, który zapytał dlaczego oddaje swój sweter ubogiemu, trafnie charakteryzują wiele podobnych postaw. Osoby takie jak ksiądz Jan Balicki kształtowały przez wieki Przemyśl i Przemyślan. Błogosławiony ks. Jan Balicki urodził się 25 stycznia w 1869 r., w Staromieściu pod Rzeszowem. Gdybyśmy spróbowali popatrzeć na Przemyśl oczami młodego Jana, zobaczylibyśmy zmilitaryzowane miasto. Wprawdzie kwitnące gospodarczo, ale z poszarpaną duszą – duszą kryjącą się w murach starych kamienic, kościołów, cerkwi i synagog. Tą duszą opiekował się także św. Bp Józef Sebastian Pelczar.
***
Austriacy docenili militarne znaczenie położenia Przemyśla już po wyprawie wojsk Księstwa Warszawskiego pod wodzą księcia Poniatowskiego na Galicję w 1809 roku. Dziesięć lat później zaczęto miasto oszańcowywać.
W historii miasta nie było to nic nowego. Jak podają źródła, mury obronne chroniły Przemyśl przynajmniej od XIV wieku. Brama Przemyska, w dolinach rzek Sanu i Wiaru, stanowiła od stuleci naturalne przejście z Kotliny Sandomierskiej na Pogórze Przemyskie, prowadząc na południe przez transeuropejski łańcuch Karpat. Była szlakiem handlowym łączącym Europę Wschodnią i Zachodnią. W czasach mniej spokojnych tym szlakiem maszerowały wielkie armie.
Na trzy lata przed Powstaniem Listopadowym w Przemyślu stacjonował austriacki stały garnizon, a w drugiej połowie XIX wieku przemyski „obóz warowny” przekształcił się w bazę strategiczno-operacyjną wschodniej rubieży Austro-Węgier. Wieniec przemyskich wzniesień składał się z kilkanastu fortów głównych i kilkudziesięciu pomocniczych.
Z początkiem wieku XX ten realizowany plan przekształcił się w potężnie ufortyfikowaną linię Dniestr-San. Na początku Wielkiej Wojny wyznaczono Przemyśl jako centrum obrony owej linii.
***
Przez cały wiek XIX, a szczególnie ostatnie ćwierćwiecze trwała rozbudowa miasta. Liczba jego ludności kilkakrotnie przekroczyła 50 tysięcy. Podobne zaludnienie osiągnie w latach 30. XX wieku, aby w 1938 roku przekroczyć 68 000, czyli tyle samo co obecnie.
Węgrzy do dzisiaj pamiętają służbę swoich rodaków i walki o Przemyśl. W Budapeszcie uczczono poległych okazałym pomnikiem z nazwą naszego miasta, wzniesionym w samym centrum stolicy (niedaleko pomnika gen. Józefa Bema, bohatera Węgier z czasów Wiosny Ludów). W twierdzy podczas I wojny służyli dziadkowie Józefa Antalla, byłego premiera, i Laszlá Kövéra, obecnego szefa Zgromadzenia Narodowego Węgier. Nowe pomniki huzara Węgierskiego i ułana Beliniaka odsłonięte w 2016 r. na przemyskim Placu Dominikańskim są niezwykle symboliczne w swojej wymowie. Trwają także starania o dołączenie do tej grupy słynnego telegrafisty czeskiego Vladimíra Sýkory, którego pamiętniki z tamtych czasów zachowały się w czeskim archiwum. A jeżeli dołączylibyśmy do nich kolegę Słowaka, to powstałby kolejny symbol – wspólne miejsce pamięci całej Grupy Wyszehradzkiej. I taką politykę historyczną nasze państwa powinny prowadzić. Władze Przemyśla zadbały o powstanie tego symbolu już jakby zawczasu, nazywając jeden z placów przemyskich Skwerem Wyszehradzkim, którego oficjalne ogłoszenie odbyło się podczas spotkania przewodniczących parlamentów V4 w 2017 roku.
Wojna nierzadko niweczyła odwieczne alianse. Pamięć polsko-węgierska przywołuje dziś jednak inne fakty, które w zasadzie w każdym stuleciu potwierdzają bliskie związki obu narodów. Sięgając choćby do XIX wieku, warto przypomnieć generałów Józefa Bema i Józefa Wysockiego oraz ponad półtora tysiąca ochotników z Polski, uczestniczących w węgierskiej Wiośnie Ludów – wielu z nich (kilkuset, a wśród nich gimnazjaliści!), którzy zaciągnęli się do Legionu Polskiego pochodziło z Ziemi Przemyskiej, m.in. uwieczniony w Nocy listopadowej Wyspiańskiego powstaniec listopadowy i styczniowy płk Leon Czechowski (ma on w Jarosławiu aż dwa upamiętnienia: piękny pomnik nagrobny na Starym Cmentarzu i drewniany Słup Szeklerów – Kopijnik, niedaleko byłej synagogi). Wymienił ich wybitny historyk i dyplomata węgierski István Kovács w wydanym niedawno Słowniku biograficznym polskich uczestników Wiosny Ludów na Węgrzech. Spośród reprezentantów kolejnych pokoleń odnotujmy przede wszystkim – już ze strony węgierskiej – Gézę Gyoniego, sapera z twierdzy przemyskiej, wybitnego poetę swego czasu i swego narodu, „jeńca poezji”, który „Dni swoje liczył/ w kraju Lechitów/ wiernie czekając/ weselszych świtów”, oraz Ferenca Molnara, autora Chłopców z Placu Broni, a w wojsku korespondenta wojennego m. in. z Przemyśla. Warto przypomnieć także służbę ponad stu Węgrów w II Brygadzie Legionów Polskich przebijającej się przez Karpaty do Polski podczas I wojny. Jeszcze żywsza jest pamięć o pomocy Węgrów (w formie milionów sztuk amunicji) skierowanej do walczącej w 1920 roku z bolszewikami armii polskiej, bez której losy tej wojny mogły być zupełnie inne. Pomoc ta nadeszła w dramatycznym dla Węgrów czasie, gdy postanowieniami traktatu podpisanego w pałacu w Trianon w Wersalu odebrano im 2/3 terytorium, a 1/3 narodu pozostawiono poza własnym państwem. A trzeba pamiętać, że planowana pomoc węgierska była dużo większa, obejmowała również broń i oddziały wojskowe. Została jednak powstrzymana przez inne państwa, niechętnie nastawione do odradzającej się Polski i sympatyzujące z rewolucją bolszewicką.
Symbolem współpracy polsko-węgierskiej w następnym pokoleniu (już w czasie II wojny światowej) była współpraca Józefa Antalla i Henryka Sławika – bohaterów trzech narodów (polskiego, węgierskiego i żydowskiego), którzy w czasie okupacji uratowali 30 tysięcy(!) obywateli polskich, w tym 5000 Żydów. Henryk Sławik był w Polsce skazany na zapomnienie praktycznie aż do drugiej dekady obecnego wieku, kiedy to – głównie dzięki staraniom państwa Krystyny i Grzegorza Łubczyków – pojawiły się publikacje na jego temat i odsłoniliśmy bliźniacze pomniki (w Warszawie w 2016 r. i rok później w Budapeszcie) obu bohaterów w formie Ławeczki Antalla i Sławika.
Pamiętamy również powstania w czerwcu i październiku 1956 w obu państwach, będące wielkimi symbolami solidarności. Wówczas od Przemyśla po Szczecin oddawano krew dla powstańców. Najnowszym upamiętnieniem kolejnej symbolicznej dla współpracy polsko-węgierskiej postaci jest utworzony w 2018 roku polski Instytut im. Wacława Felczaka, słynnego kuriera Rządu RP na uchodźstwie (na Węgrzech odpowiednikiem Instytutu jest fundacja im. W. Felczaka).
***
Pisząc o fenomenie Przemyśla warto wspomnieć o niektórych instytucjach wzbogacających życie społeczne i kulturalne jego mieszkańców, szczególnie w XIX wieku. To wtedy, w 1869 r., powstało najstarsze w Polsce Towarzystwo Dramatyczne im. Aleksandra Fredry „Fredreum”, nieprzerwanie działający amatorski teatr, mający swą siedzibę ciągle w tym samym miejscu, na Zamku przemyskim – fenomen na skalę europejską.
Początki Towarzystwa Muzycznego to listopad 1865 roku. Pierwszymi prezesami Zarządu byli Aleksander Dworski i Walery Waygart. A jednym z ważnych przedstawicieli świata muzyki z Przemyśla był Artur Malawski (urodzony w 1904 roku, przy ulicy Władycze). Dziś jego imię nosi Filharmonia Podkarpacka oraz Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu.
Aktywność intelektualna Przemyślan znalazła także swój wyraz w powołanym w lutym 1909 r., Towarzystwie Przyjaciół Nauk. Działające do dziś Towarzystwo, zaliczane do najstarszych tego typu instytucji w Polsce, powstało z inicjatywy m.in. braci Kazimierza Marii i Tadeusza Osińskich, którzy byli także jednymi z pomysłodawców powołania Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, a których rodzinny dom stoi przy ulicy Kmity.
***
Za sobą mamy historię Przemyśla przygniecionego militarnym ciężarem austro-węgierskiej armii, bogatszego ekonomicznie, ale bez jasnej przyszłości. W 1918 roku, gdy Polska odzyskiwała niepodległość, także Przemyśl – i to jako jeden z pierwszych – stanął do walki. Ksiądz kpt. Józef Panaś podsycał ducha walki. Tym razem przeciwko Ukraińcom. Przemyślanie walczyli od początku listopada 1918 r., o mosty na Sanie, o dzielnice, przeprowadzali kontrataki z Zasania na prawobrzeżną stronę miasta. W dniu 11 listopada Przemyśl był wolny! Ale Polacy walczyli dalej w Niżankowicach i innych miejscowościach. W walce brali udział przedstawiciele wszystkich pokoleń, w tym Orlęta – uczniowie gimnazjów przemyskich (ci, którzy zginęli, zostali pochowani w wielkim symbolicznym grobie Orląt na cmentarzu głównym). Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby przez pokolenia nie zbudowano fundamentu wartości dla tworzącej się wspólnoty narodowej i ponadnarodowej. Bo Przemyśl, jak wiele podobnych miast Rzeczypospolitej, był Miastem Polaków różnych wyznań I narodowości, a tożsamość całej Ziemi Przemyskiej budowali nie tylko Polacy, ale także Żydzi, Rusini, Ukraińcy, Węgrzy, Austriacy, Czesi, Niemcy, Ormianie. Tę różnorodność oraz nawarstwienie dorobku pokoleń i kultur widzimy choćby w architekturze przemyskiej katedry. W obecnym kształcie nosi ona ślady: gotyku, renesansu, baroku, rokoka i późniejszych stylów. Stoi na fundamentach wcześniejszych świątyń: romańskiej i być może również wczesnoromańskiej z czasów wielkich Moraw i biskupstwa w Pradze. Przemyśl do dzisiaj jest siedzibą archidiecezji Kościoła rzymskokatolickiego oraz Kościoła greckokatolickiego.
***
Z dramatycznych czasów II wojny światowej oraz następnych dekad funkcjonowania Przemyśla możemy przywołać postacie niemal symboliczne, potwierdzające tezę personalistyczną, że człowiek jest wartością, a dowodem tego jest umiłowanie wolności. Przykładem tego może być postawa zamieszkałej na ul. Tatarskiej dwudziestoletniej Stefanii Podgórskiej (dziś odznaczona medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”), która podczas okupacji niemieckiej z narażeniem życia w rodzinnym domu przechowywała (w kryjówce o powierzchni 8 m/kw) 13 przemyślan narodowości żydowskiej.
Warto przypomnieć także wielu wojskowych, a wśród nich przodków obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jego pradziadek, płk Władysław Kornicki był w latach dwudziestych XX wieku dowódcą wojsk technicznych i Dowództwa Okręgu Korpusu X w Przemyślu oraz wykładowcą Politechniki Lwowskiej (został zamordowany przez Sowietów, jego nazwisko widnieje na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej). Dziadek Ryszard Kornicki mieszkał przy ulicy Waygarta, podczas okupacji kierował kontrwywiadem AK w powiecie przemyskim, następnie objął funkcję szefa Inspektoratu WIN.
Liczba rodzin (często wielu pokoleń) zaangażowanych w czyn niepodległościowy była na Ziemi Przemyskiej bardzo duża. Przypomnijmy jeszcze kilkoro członków podziemia. Pierwszym jest komendant Okręgu Rzeszowskiego WIN major Władysława Koba, którego pogrzeb odbył się dopiero w 2016 roku na cmentarzu przemyskim na Zasaniu. Ale przede wszystkim trzeba wspomnieć niesamowitą, bohaterską panią podporucznik Alicję Wnorowską, z Brygad Wywiadowczych AK (nazwa mówi wszystko!), a potem WIN, która mieszkała przy ulicy Matejki. Została aresztowana w 8 miesiącu ciąży i w celi śmierci urodziła syna Stanisława, późniejszego radnego przemyskiego w latach 1990. Dopiero w 2018 roku Sejm uchwalił ustawę zapewniającą dzieciom urodzonym w więzieniach komunistycznych (było ich 40) prawo do odszkodowania. Symboliczne jest także to, że ustawę tę w Sejmie „pilotował” poseł przemyski Andrzej Matusiewicz, doświadczony adwokat i obrońca w procesach politycznych z czasów PRL.
Panią Alicję zawsze będziemy pamiętać z antykwariatu, w którym pracowała w latach 17., w podcieniach przemyskiego rynku. Przychodziliśmy tam po szkole, szukając książek, które pomogłyby w młodzieńczych poszukiwaniach bohaterów i ich przygód. I nieraz, „zupełnie przypadkiem”, na długiej, wiekowej ladzie księgarni, ale blisko, jakby pod ręką, pojawiała się stara powieść Ossendowskiego(!), Pawła Jasienicy, reportaż Melchiora Wańkowicza czy świetnie zachowana „jakaś” przedwojenna biografia. Wówczas zdawało nam się, że to były zwykłe przypadki, ale fascynujące, bo półki antykwariatu jawiły się jak kraina czarów. Dzisiaj wiemy, że za uprzejmością pani Alicji, sąsiadki z ulicy, krył się naturalny odruch przekazywania kolejnemu pokoleniu znaków, symboli i źródeł ważnych dla każdego młodego człowieka.
Przykładem innym jest rodzina Mechów z Żurawicy. Wielu jej członków prowadziło walkę w podziemiu, najpierw przeciwko Niemcom, później – Sowietom. Grobu Szymona Mecha, dowódcy Kedywu w Żurawicy, zadenuncjowanego w ostatnich dniach okupacji niemieckiej, do dzisiaj nie odnaleziono. Jego córka Czesława („Niezapominajka”) była łączniczką AK. Syn Jan został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Złotym Krzyżem Zasługi za służbę w WIN.
Pamiętamy (wciąż pamiętamy choć minęło 50 lat!) o nieprawdopodobnie dramatycznym czynie Ryszarda Siwca, który – przekraczając granice bohaterstwa, a jednocześnie w pełni świadomie – dokonał samospalenia na stadionie w Warszawie 8 września, w czasie państwowych dożynek, na oczach dziesiątków tysięcy ludzi, w proteście przeciwko najazdowi wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Do dzisiaj ten czyn jest pamiętany w Pradze, a Przemyślanin, któremu wystawiono tam pomnik, stał się obok Czechów Jana Palacha i Jana Zajica oraz Węgrów Sándora Bauera i Mártona Moysesa, symbolem walki o wolność. Wszyscy oni wybrali śmierć, bo uważali, że w walce o wolność żadna ofiara nie jest zbyt wielka i tylko taki radykalny protest może wstrząsnąć społeczeństwem w obronie solidarności oraz pobudzić do działania. Także rodzina pana Ryszarda 20 lat później zaangażowała się w przemiany zwieńczone wielkim ruchem Solidarności.
Odnotujmy jeszcze wcześniejsze o kilka miesięcy marcowe protesty studentów, które odbywały się w uczelniach największych miast polskich i także miały swój przemyski akcent. Tworzyli go uczniowie szkół średnich, dla których Marzec ’68 był iskrą do zamanifestowania sprzeciwu wobec władzy komunistycznej i niesprawiedliwych rządów. Akcje i protesty organizowali m. in. Damian Zegarski uczeń technikum mechanicznego, inicjator rożnych form protestów, także pod pomnikiem Adama Mickiewicza w rynku przemyskim; Ryszard Góral, dzisiaj radca prawny, a w tamtych czasach działacz młodzieżowej niezależnej organizacji podkreślającej polskość Przemyśla, później związany z podziemną Solidarnością, czy uznawany za najmłodszego organizatora studenckiego powstania w 1968 roku szesnastoletni wówczas uczeń szkół przemyskich (w tym I LO im. J. Słowackiego) Andrzej Mazur, jeden z twórców parateatru w Polsce w ruchu studenckim w latach siedemdziesiątych (w KUL) i działacz Solidarności na Kujawach, obecnie poeta, publicysta, ekolog. Wspomniany przemyski pomnik Adama Mickiewicza był jeszcze przez wiele lat miejscem kultowym dla różnych niezależnych inicjatyw.
Przywołana już ulica Matejki jest także ciekawym przykładem zagęszczenia znaczeń oraz symboli z dziejów miasta zapisanych w życiu jego mieszkańców. U jej szczytu, tuż pod zamkiem, stoi samotny, wysoki obelisk, prawie sięgający czasów ostatnich Jagiellonów – legendarny symbol skutecznej obrony miasta przed najazdami tatarskimi. Dawniej, przed wojną, nosiła nazwę „Ptasia” i była jedną z najstarszych ulic. Niewielka (na Starym Mieście wszystkie takie są), blisko zamku, liczy 13 numerów, ale niemal pod każdym z nich odbywało się jakieś ważne wydarzenie lub żyli ciekawi ludzie. Poza wspomnianą już Alicją Wnorowską mieszkał tam legendarny Marian Stroński – jeden z największych malarzy polskich XX wieku. Sąsiedztwo wzgórza zamkowego zaowocowało stworzonymi przez niego wieloma świetnymi pejzażami Przemyśla, widokami starych uliczek, fragmentów zamku, pięknych kasztanów i lip. Na tarasie swojego domu malarz zapisywał w obrazach kubistyczne widoki Zasania. W kamienicy obok mieszkał Kazimierz Cieszyński, ostatni prezes przedwojennego „Sokoła”, jego sąsiadem był Zbigniew Kuchciński, pierwszy prezes (i współzałożyciel) przemyskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa, a obok nich wychowywał się Artur Jędruch, późniejszy komendant wojewódzki Policji. Także przy ulicy Matejki mieszka dziś przewodniczący przemyskiej Rady Miejskiej Bogusław Zaleszczyk – potomek jednego z przemyskich Orląt. Z domu na tej ulicy (na strychu) nadawana była w 1986 r., niezależna audycja podziemnego radia „Solidarność”. Przy ulicy Matejki mają też swą siedzibę dwa kościoły chrześcijańskie różnych wyznań. A na samym jej początku, w chylącym się pod ciężarem wieków domku z pięknym drewnianym balkonem mieszkał pan Emil Siara, który z rodziną, podczas okupacji niemieckiej przechowywał w Ujkowicach pod Przemyślem kilka rodzin żydowskich, ratując ich przed śmiercią.
Podobnych ulic, miejsc, ludzi jest tutaj więcej. Architektura takiej staromiejskiej uliczki połączona zwykle z pamięcią o pokoleniach ludzi tam mieszkających pozostawia po sobie niepowtarzalny, sentymentalny urok jakiejś tajemniczej, nieodkrytej do końca przeszłości, która z czasem nabiera coraz większego znaczenia.
Właściwie w każdym dziesięcioleciu ubiegłego wieku w Przemyślu i dawnej Ziemi Przemyskiej miały miejsce wydarzenia angażujące ludzi do obrony wolności, w tym wolności religijnych, niepodległości i podstawowych praw obywateli oraz prawa do wyrażania własnych poglądów. Do historii przeszły walki uliczne i barykady w obronie Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w 1963 roku, oraz budowa kilkuset kościołów, bez zgody władz komunistycznych, na terenie całej diecezji przemyskiej kierowanej w latach 1965-93 przez bp. Tokarczuka. Przy tej okazji powstawały komitety obrony ludzi wierzących, takie jak ten, który zasłynął z „bojów” o kościół na Kmieciach w Przemyślu, na czele z ks proboszczem Adamem Michalskim, Stanisławem Sudołem i Witem Siwcem, synem Ryszarda, czy ten w Stalowej Woli za czasów proboszcza ks Edwarda Frankowskiego, późniejszego biskupa pomocniczego diecezji przemyskiej, a po podziale administracyjnym Kościoła w Polsce w 1992 r., – sandomierskiej.
Niezwykle istotne były także działania niewielkiej grupy odważnych, młodych wówczas ludzi z Przemyśla współpracujących z Komitetem Obrony Robotników (KOR), ze Stanisławem Kusińskim prowadzącym w latach 1970. punkt kontaktowy tej organizacji w Przemyślu przy ul. Przemysłowej, a jednocześnie współpracującym z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROBCIO), w którym działał m. in. Janusz Czarski – ówczesny student KUL, a dzisiaj dyrektor Centrum Kulturalnego.
Od lat 1980. mamy czasy bardziej znane i pamiętane: czasy potężnej „Solidarności”, a od grudnia 1981 r., – działalność podziemną różnych środowisk: robotniczych, rolniczych, czy kultury niezależnej, a także niezwykle ważna działalność duszpasterstw w mieście i na wsi, głównie w Krasiczynie u ks Stanisława Bartmińskiego.
***
Właśnie z takiej perspektywy możemy lepiej zrozumieć dzisiejszy Przemyśl. Miasto ludzi miłujących wolność, odważnych, dobrze rozumiejących postawy patriotyczne, czasem niekonwencjonalnych. Miasto ludzi tolerancyjnych i otwartych. Miasto, w którego dziejach przewija się cała historia Polski. Warto pamiętać, że jeszcze 300 lat temu było położone w południowo-zachodniej części Rzeczypospolitej, a Kresy były umieszczane zupełnie gdzie indziej. To nie przypadek, że przemyskie nekropolie (cywilne i wojskowe) wyróżniają się narodowościową i kulturową różnorodnością pochówków. Są pomnikami historii, które przechowują pamięć o powstańcach listopadowych, styczniowych, legionistach, Orlętach, AK, czy żołnierzach wyklętych (niezłomnych). Przemyśl to miasto wartości i możliwości, pięknej historii i fascynującej przyszłości. Miasto, które zasługuje na wpisanie całej starówki i zespołu architektury fortecznej na światową listę UNESCO.
Przemyśl jest częścią Polski, a Polska jest częścią Europy. Otwartość Przemyśla sprawia, że mogą w nim rodzić się i rozwijać inicjatywy takie jak „Europa Karpat”, która zbliża kraje naznaczone trudną historią, ale i od wieków ze sobą związane. Wśród tych inicjatyw od lat są odbywające się w Krynicy, Krasiczynie i Przemyślu spotkania dyskusyjne dla osób, które chcą rozmawiać o przyszłości naszej części Europy, o aktualnych sprawach bieżącej polityki, gospodarki, edukacji i kultury. Omawiane są tam problemy, które wciąż stanowią różnego rodzaju bariery, jak słabo rozwinięta infrastruktura, czy różnice w poziomie życia poszczególnych państw.
Dyskutowane są też sprawy zasadnicze dla naszej cywilizacji, jak wybór fundamentów, na których powinna być budowana przyszłość wspólnoty. Szuka się w trakcie tych spotkań recepty na modne na zachodzie Europy rezygnowanie z systemu podstawowych wartości chrześcijańskich oraz forsowanie federalizacyjnej multikultury ludzi i obyczajów w miejsce Europy solidarnych państw.
„Europa Karpat” to forum dla tych, którzy czerpią z dziedzictwa przodków oraz bogactwa unikalnej przestrzeni; dla osób, które opowiadają się za zrównoważonym rozwojem i wspieraniem działań służących państwom oraz narodom całej Europy; dla osób mających odwagę myśleć, i to myśleć pozytywnie o przyszłości także w takich miejscach jak Ziemia Przemyska.
„Europa Karpat” to wreszcie miejsce dla osób, a także całych rodzin, które często w niezwykle trudnych warunkach umacniały nasze poczucie świadomości narodowej i elementarnej przyzwoitości. Które zarówno przez wymiar aksjologiczny, jak i rozwój ekonomiczny, a nawet zaspokajanie codziennych potrzeb raczej budowały, niż burzyły. A jeśli walczyły, to w obronie podstawowych praw, przekazując z pokolenia na pokolenie zasady i normy życia nastawionego na współpracę w różnorodnym bogactwie naszej Rzeczypospolitej. Niektóre z tych osób zostały tutaj przypomniane.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
Kamienny Most, rejon ciężkich walk polskich oddziałów przemyskich 11 listopada 1918 r. Józef Klugman – zginął w listopadzie 1918 rokuw koszarach 37. pp na Zasaniu Mjr Julian Stachiewicz, dowódca odsieczy krakowskiej, głównodowodzący w bitwie o Przemyśl w dniach 11-12 listopada 1918 roku