Wywiad dla węgierskiego dziennika „Magyar Nemzet”:
1. Konserwatywne partie europejskie, w szczególności Fidesz, Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Włoska, prowadzą w ostatnich miesiącach intensywne negocjacje w sprawie ewentualnej zinstytucjonalizowanej współpracy. Czy te dyskusje przyniosą wymierne rezultaty?
Ta już ma miejsce. We współczesnym świecie nie potrzeba murowanej instytucji, aby coś takiego jak stały mechanizm współpracy efektywnie powołać do życia, czego doskonałym przykładem jest chociażby Grupa Wyszehradzka. Inaczej trudno byłoby wyjść w ogóle z fazy mało wyrafinowanej zwyczajowo negacji do myślenia i działania współkreującego rzeczywistość, w tym przyszłość Unii Europejskiej.
Przy okazji Warszawskiego Szczytu sił konserwatywnych i centroprawicowych 4 grudnia powtórzyliśmy nasz zdecydowany sprzeciw w stosunku do niemieckiej wizji przekształcenia UE w superpaństwo czy federację. Naszym wspólnym celem jest to, aby UE powróciła do swoich korzeni zgodnych z wizją Roberta Schumana, czyli wspólnoty państw równych, wolnych i suwerennych. Istnieją między nami różnice zdań w niektórych kwestiach. Ważniejsze były jednak rozmowy na temat, czy mamy wspólne wyobrażenie, odpowiednio silną wolę celem realizacji polityki prowadzącej do silnej – silnej siłą swoich obywateli i suwerennych państw Unii Europejskiej. Unii zajmującej się rozwiązywaniem problemów obywateli, a nie kreowaniem tematów i sytuacji pobocznych wobec realnie istniejących wyzwań.
2. Polski Trybunał Konstytucyjny przyznał ostatnio pierwszeństwo prawu polskiemu nad prawem unijnym, wywołując gniew instytucji unijnych i rządów Europy Zachodniej. Czy Warszawa wytrwa przy swym stanowisku nawet w obliczu możliwych dotkliwych sankcji finansowych?
Każdy urzędnik, każda instytucja, w tym unijna musi działać na podstawie i w granicach prawa. To podstawowa zasada praworządności. 1 artykuł Traktatu o funkcjonowaniu UE mówi wprost: „Niniejszy Traktat organizuje funkcjonowanie Unii i określa dziedziny, granice i warunki wykonywania jej kompetencji”. Jeżeli jakaś dziedzina życia, jak wymiar sprawiedliwości, nie podlega z woli wszystkich państw członkowskich Unii kompetencjom UE, należy to uszanować. Warszawa wolę innych stolic wyrażoną w traktacie szanuje i tego samego oczekuje od organów UE. Nakładanie sankcji finasowych na kogoś, ktokolwiek by to był, za niechęć do łamania traktatowych zapisów, może się rodzić tylko w głowach polityków, którzy o ile w ogóle myślą, o tyle na pewno nie myślą niczego dobrego o UE jak i nie życzą jej dobrej przyszłości, tylko po prostu przetrwania.
Podobnie jak miało to miejsce wielokrotnie wcześniej w przypadku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe oraz innych sądów konstytucyjnych wielokrotnie wcześniej, w naszym przypadku w 2005, 2010 i 2011 roku, decyzje Komisji Europejskiej, akty prawne ETS pozostające poza kompetencją traktatów, są nieważne. Konstytucja i rozstrzygnięcie narodowego Trybunału Konstytucyjnego jest w takich przypadkach jedyne i rozstrzygające. Każdy polityk, który chciałby to zignorować, łamie prawo.
3. Czy zgadza się Pan, że Komisja Europejska i Parlament Europejski przekroczyły już swoje uprawnienia i stały się organami stronniczymi politycznie?
Tak. Nie ma w tej kwestii najmniejszej wątpliwości. Zarówno Komisja Europejska, jak i Parlament Europejski od kilku lat zdecydowanie posuwają się coraz dalej, ingerując w sprawy, które kompletnie odbiegają od przyznanych im w traktatach kompetencji. Ten trend zapoczątkował Jean-Claude Juncker, ogłaszając, że pod jego przewodnictwem Komisja Europejska stanie się organem politycznym. Podobne zjawisko można zaobserwować w Parlamencie Europejskim, w którym panuje większość sił liberalno-lewicowych. Atakują one konserwatywne rządy Warszawy i Budapesztu, ponieważ nie mogą pogodzić się z tym, że niektóre narody mogą mieć inne opinie światopoglądowe niż brukselski mainstream.
4. Po raz pierwszy Polska stoi w obliczu poważnej fali nielegalnej imigracji. Czy mur zaprojektowany w celu obrony granicy polsko-białoruskiej będzie wystarczający?
Kryzysowa sytuacja na granicy polsko-białoruskiej niewiele ma wspólnego z kryzysem migracyjnym. Migranci są sprowadzani i wykorzystywani przez białoruską KGB, wojsko, straż graniczną. Po trosze z powodu rosnących problemów reżimu Łukaszenki, po trosze, a raczej głównie z uwagi na politykę Kremla wobec Ukrainy i w ogóle Europy, gdzie siła, zastraszenie, korupcja, polityka divide et impera i wszystko inne, co służy wspieraniu odbudowy rosyjskiego imperium jest z chęcią stosowane. Budowa umocnień na granicy z tego punktu widzenia jest równie ważna, jak wpływanie na te państwa Unii, którym wciąż wydaje się, że polityka ustępstw, miłych telefonów, może wpłynąć poskramiająco na rosnące apetyty Kremla.
5. Czy Polska może liczyć na pomoc swoich krajów partnerskich z UE i instytucji unijnych w tej walce?
Jak kiedy, jak na które. Nie ma co ukrywać, że dzięki wciąż publicznie mało docenionej pracy i postawie Węgier w obronie porozumień z Schengen, udało się nie tylko ograniczyć do UE nielegalną imigrację w kolejnych latach, ale też pokazać, że głos kilku państw, jak Grupa Wyszehradzka, o ile tylko działamy wszyscy w warunkach unii, może okazać się w krótkim czasie głosem większościowym, powszechnym. Na tym właśnie polega wolnościowy fenomen, siła Europy od stuleci. Jeśli tylko tego nie zatracimy, jeśli tylko unia pozostanie unią – ona, i my każdy z osobna potężnie na tym skorzystamy w kolejnych dziesięcioleciach.
6. Opinie na temat zarządzania kryzysem migracyjnym są bardzo zróżnicowane w całej Unii Europejskiej. Jak wobec takich debat i sporów możemy powstrzymać napływ imigrantów do Europy?
Przestrzegając obowiązującego prawa, zapisów Traktatu z Schengen. Ubieganie się o status uchodźcy mają prawo Ci, którzy nie łamią prawa, nie usiłują nielegalnie przekroczyć granicy. Tylko tyle, i aż tyle.
Co nie zwalnia nas z obowiązku, aby sytuacja była jasna, z niesienia pomocy, w tym finansowej, wszystkim tym państwom i osobom na świecie, które – mimo wszystko – miały mniej szczęścia w historii, żyją poza Europą, nie urodziły się nad Wisłą czy Dunajem.