Woda jest dla Karpat na przemian: skarbem i zagrożeniem. Ujarzmienie żywiołu to już nie tylko utopia, ale i konieczność. Horyzont przesłaniają nam imponujące góry, w dolinach tętnią potoki, a gdzieś głęboko pod ziemią buzują wody mineralne i termalne. Te skarby stanowią o złożoności karpackich bogactw i wyzwań.
– W Karpatach wytwarzana jest woda pitna dla 2/3 Polski (dorzecze Wisły), dlatego trzeba się troszczyć, o właściwą gospodarkę leśną, która spowoduje, że lasy karpackie będą zatrzymywać wielokrotnie więcej wody aniżeli obecnie. Trzeba odbudować to, co zostało zniszczone w czasach komuny w ramach melioracji; rozwinąć tzw. małą retencję, umożliwiającą zatrzymywanie wody i spowalnianie jej spływu. To są działania właściwe dla ochrony przyrody i naturalnej, korzystnej gospodarki człowieka: niewielkie zbiorniki, oczka wodne, młyny, małe groble, stawy, zachowanie mokradeł, terenów podmokłych, zadrzewienia, tzw. renaturyzacja strumieni i małych rzek – należy rozwinąć tę małą retencję w postaci tysięcy różnych lokalnych małych inwestycji. Już niedługo woda pitna może stać się surowcem równie cennym jak gaz czy ropa – mówi Marek Kuchciński, pomysłodawca i organizator konferencji Europa Karpat.
Jednym z pierwszych miejsc na obecnej mapie Polski, jakie wyłoniło się z prehistorycznych mórz, były Karpaty. Po tamtych czasach nie pozostały tu wielkie zbiorniki wodne, próżno szukać na mapie potężnych rzek. Patrząc na ten region, trudno uwierzyć, że to „wodny świat”. A jednak to woda jest ogromnym bogactwem naturalnym Karpat. Bogactwem wciąż jeszcze niedostatecznie zagospodarowanym i wykorzystanym. Trzeba jednak pamiętać, że góry zmieniają ten skarb w groźny żywioł. To jego musimy ujarzmić ze względu na wymiar lokalny i globalny. Wymiar lokalny ma dwa oblicza. To najbardziej ponure przejawia się powodziami i podtopieniami. Najwyższe średnioroczne opady [1] w Polsce występują właśnie w Karpatach. Ich destrukcyjna siła budzi grozę, zmywając z powierzchni ziemi całe gospodarstwa, niszcząc drogi, linie energetyczne, wyrządzając szkody gospodarce. Drugie oblicze to także jest skrajność. Gdy Polska walczy z suszą, w Karpatach odnotowuje się najwyższą wilgotność gleby w całym kraju. Pod ziemią kryją się źródła wód mineralnych. Naturalne lub dowiercane stwierdzono w 150 podkarpackich miejscowościach. Tylko niewielka część jest eksploatowana w uzdrowiskach. Lecznicze składniki mineralne znajdują się także w słynnej borowinie. Geolodzy dodają do tego jeszcze wody termalne. Ich znaczenie dla gospodarki lokalnej nie jest niestety duże. Wciąż trwają badania nad bardziej efektywną eksploatacją i poszukiwania łatwo dostępnych źródeł. To jednak także jest potencjalny skarb ukryty pod ziemią.
Przyglądając się temu wodnemu karpackiemu światu, trzeba odnaleźć szerszą perspektywę. Pozostanie przy wymiarze lokalnym byłoby nie tylko uproszczeniem, ale i marnotrawstwem. Deszcz, ten o niezwykłych rozmiarach w skali kraju, można próbować ujarzmić. Zbiorniki retencyjne to obecnie największe wyzwanie i szansa dla regionu i całej Polski. Mają one kilka zalet. Jedną z nich jest gromadzenie nadmiernych ilości wody opadowej. W czasie gwałtownych deszczów, tradycyjne odpływy (strumienie, rzeki) i zbiorniki (stawy, jeziora) nie są w stanie bezpiecznie odprowadzać nadmiaru wody. Rzeki i potoki nadmiernie wzbierają, wylewając i niszcząc domy, gospodarstwa pola uprawne, infrastrukturę energetyczną, transportową. W retencjonowaniu wody zazwyczaj chodzi o magazynowanie wód opadowych lub pochodzących z roztopów w miejscu ich powstawania. W ten sposób ograniczany jest szybki odpływ wody po powierzchni terenu oraz z małych cieków. Za retencjonowanie wód opadowych nie ponosi się żadnych opłat. W Polsce wprowadzanych jest wiele programów, które są subwencjonowane z budżetu centralnego lub samorządowego oraz z dopłat pochodzących ze środków Unii Europejskiej. Tymczasem za pobór wód powierzchniowych i podziemnych coraz częściej wprowadzane są opłaty. Wynika to m.in. z wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej, podstawowego dokumentu Unii Europejskiej w zakresie gospodarowania zasobami wodnymi. Karpaty potrzebują więc rozwoju tzw. małej retencji, jak i wielkich zbiorników. Przy czym warto też dodać, że region ten jest również doskonałym miejscem do naturalnej retencji. Wodę zatrzymywać mogą mokradła, lasy czy tereny upraw rolniczych. Wszystko to ma też wymiar globalny. Karpaty mogą być zbiornikiem, z którego korzystać będą inne regiony.
W niewielkim wymiarze wody Karpat już obecnie służą całemu krajowi. Nie ma już chyba sklepu nad Wisłą, w którym nie byłaby dostępna woda mineralna wydobywana z karpackich źródeł (Cisowianka, Muszynianka, Kryniczanka, Iwoniczanka, Rymanów-Zdrój). Turystyka to kolejna gałąź, która czerpie ze źródeł regionu. Bogactwo przyrodnicze to zasługa między innymi wód stanowiących dom dla chronionych gatunków zwierząt i roślin. Czy więc wodny świat Karpat ma szansę, by zyskać godne miejsce w strategii rozwoju regionu i kraju? Wiele zmian już trwa, inne czekają na realizację i zrozumienie.
Europa Karpat jest jednym z tych miejsce, gdzie mogą ścierać się właśnie różne spojrzenia na ten problem. Ma ona na celu integrację gospodarczo-polityczną regionu oraz ukazywanie znaczenia dziedzictwa przyrodniczo-kulturowego tej części Europy dla całości kontynentu i reszty świata. Niewątpliwym atutem są panele dyskusyjne, dające możliwość przeanalizowania kluczowych kwestii związanych z zasobami wód w Karpatach i ich racjonalnym zagospodarowaniem oraz ochroną, warunkami przyrodniczymi kształtującymi zasoby wodne Karpat, w tym znaczeniem biotopów leśnych w kształtowaniu retencji wodnej.
mo
[1.] Prz. Geol., 49: 734–742.